Pytanka

pytankadomnie@interia.pl

Pytania kierujcie pod e-mail podany powyżej

poniedziałek, 31 marca 2014

nieoczekiwana wizyta cz.1

Siedziałyśmy sobie jak zwykle w piwnicy i zajmowałyśmy się swoimi rzeczami. Ja czytałam książkę, Gaba słuchała muzy, a Sara oglądała coś w TV. Nagle usłyszałyśmy dzwonek telefonu. po chwili ucichł, a my się zorientowałyśmy że to telefon Andy'ego. Odetchnęłyśmy z ulgą i wróciłyśmy do swoich zajęć. Akurat kiedy skończyłam czytać rozdział, przez tajne przejście wleciała jakaś blondynka. Od razu schowałyśmy się pod łóżka. Potem osoba ta wykrzyknęła znajomym głosem:
"Wychodźcie, byłam przecież zaproszona!"
A kiedy to nie dało rezultatu:
" To ja Wiktoria K...K"
Trochę zdziwione wyszłyśmy z kryjówek i popatrzyłyśmy na takową osobę. Bez zwątpienia była to Wiktoria.
W: No hej!
Wszystkie: Heej...
P: Mogłabyś się chociaż zapowiedzieć.
W: Telefon mi siadł. Nie cieszycie się że jestem?
G: No ja bym wolała pizzę.
W: Gaba...
P: No ja też, ale to tylko dlatego że nie zadzwoniłaś...
W: No nie moja wina że...
Wszystkie: TWOJA WINA!
W: No dobra, dobra.
S: A tak właściwie to czemu nas odwiedziłaś?
W: A tak, bo dawno was nie widziałam.
P: Jasne, jasne...
W: No tak.
P: No dobra. To co mym mamy z tobą zrobić?
W: No nie wiem... idziemy połazić?
G: No ok. 
S: Czekaj tylko się zbierzemy.
Po czym się zebrałyśmy, tzn. ubrałyśmy w coś normalnego, uczesałyśmy i poprawiłyśmy make-up. Potem oczywiście wyszłyśmy. Na każdym kroku musiałyśmy się wstydzić za Wikę, która zachwycała się wszystkim, nawet nowym chodzącym hot-dogiem, a nawet zrobiła sobie z nim zdjęcie. Potem zrobiła sobie foto ze zdziwioną pizzą, musztardą i chińskim pierożkiem.MU oczywiście próbowałyśmy się nie śmiać, ale w końcu nie dałyśmy rady i zrobiłyśmy większy obciach od niej, bo ze śmiechu nie mogłyśmy ustać na nogach i usiadłyśmy na ziemi- ale to nie Polska, w Hollywood niem tyle złośliwych ptaków-sraków i ziemia była nawet czysta. Potem wstałyśmy i poszłyśmy na kawę i już wiedziałyśmy o co cho- Wika została okradziona na lotnisku i nie ma hajsu, ale ma za to bilet powrotny. Nie ważne. Uznałyśmy że nie może mieszkać w naszej dość zaludnionej piwnicy, ale że mamy dla niej nawet dobre lokum i chodziło nam o strych. Andy`ego i Julliet gdzieś ostatnio na szczęście wywiało i chata cała dla nas, więc oczywiście z tego skorzystałyśmy. Sara uznała- bo była tam pierwszy raz- że Andy ma fajną chatę. Wika również była happy- a potem założyłyśmy kominiarki na głowę, abyśmy mogły unieszkodliwić kamery.- Podoina 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz