Pytanka

pytankadomnie@interia.pl

Pytania kierujcie pod e-mail podany powyżej

poniedziałek, 30 września 2013

Ogłoszenie

Heejo!
Przepraszam ale przez następne dwa tygodnie blog będzie zawieszony :-(
Muszę bowiem poprawić kartkówkę z anglika, nauczyć się na konkurs z biologii na który niby się zgłosiłam, ale wcale się nie zgłosiłam (XD) i po prostu w bibliotece przez dłuższy czas odrabiam lekcje, a jak przychodzę do domu to jest czasami już dwudziesta. A więc przepraszam-Podoina
 EDIT: Zapomniałam napisać że pani od plastyki zadała nam w kosmos pracy domowej... 
EDIT: Następnym razem pomyślę zanim napiszę :-P

sobota, 28 września 2013

5 dzień domysłów

No siemka! Dzisiaj dowiedziałam się o co chodzi! Ale od początku...
Wstałyśmy dzisiaj z Gabi bardzo wcześnie. Była strasznie zaspana, a ja uznałam że to najlepszy moment aby ją zapytać co się stało, więc jak już się pewnie domyśliliście- zapytałam ją o to. Ku mojemu zdziwieniu- odpowiedziała mi! Okazało się że Jake miał wypadek samochodowy i leży w szpitalu. Potem od razu dodała że nie jest w żadnej śpiączce czy coś, ale ma rozwaloną głowę. 
I tak zaczęła się rozmowa.
P: To jedź do niego.
G: Nie mogę...
P: Czemu?
G: Bo wyglądam jak zombie.
P: To nie jest powód.
G: No dobra, nie mam się w co ubrać.
P: W tym szpitalu i tak dają ci specjalną pelerynkę...
G: Byłam już u niego...
P: Powinnaś chodzić go odwiedzać codziennie, to przecież twój mąż!
G: W tych godzinach nie ma odwiedzin. Pasuje?
P: To już inny problem...
A potem zebrałyśmy się do pracy.-Podoina
 

środa, 25 września 2013

Krótki szpeszyl- GABI

Gabi mi dzisiaj mówi co mam pisać.
Napisz o tym, co no wiesz... tentego. (krótka pauza)
No dobra. Nadia utopiła się w zupie i przez to opowiem wam historię. Najpierw pytanie- jak można zdobyć trzy jedynki, brak szacunku u nauczycieli i punkty na minusie w ciągu jednego miesiąca? No ja też nie wiem, może po prostu trzeba mieć na imię GABI. Ale nie ocen oczywiście będzie dotyczyć to krótkie story...no bo wiecie, szkoła jest nudna.
A więc... dawno, dawno temu, a dokładnie sto lat temu w pewnym miejscu żyły sobie dwie dziewczynki- Nadia i Greta. (Słowa uciszenia w moją stronę). Były to bliźniaczki. Pewnego razu wybrały się na spacer do parku i tam jakaś stara wiedźma je przeklęła. Następnego dnia Greta wsiadła do powozu którego woźnica było dwuletnie dziecko i umarła, a Nadia utopiła się w zupie i do tej pory nie odkryto co to była za zupa.-GABI :*
SPESZYL END
 

wtorek, 24 września 2013

4 dzień domysłów

Dzisiaj Gabi była happy, bo wyzdrowiała. Poszłyśmy więc pójść z naszą świentą trójcą na spacer do parku. Kiedy Na horyzoncie pojawił się Ronnie, a obok niego Ryan to się ucieszyłyśmy, ale Jacky też miał przywędrować, a nigdzie nie było go widać. Kiedy nasi dwaj koledzy do nas podeszli, zza Gabi i Mnie wyskoczył Jacky. Przestraszył nas o dziwo. Potem poszliśmy sobie do parku. Gabi wpadła na pomysł- założyliśmy się o to kto zbierze więcej numerów telefonu. W kiosku kupiliśmy pięć notesów i długopisów, a wtedy zaczęła się zabawa... Nie było ustalonych zasad, więc braliśmy numer od każdego. Biegaliśmy po parku z notesami pytając ludzi o numer, a kiedy w końcu czas się skończył, zebraliśmy się na ławce. Ronnie zebrał 56 numerów, Jacky 62, Ryan 49, Gabi i ja po 60. Potem chodziliśmy po parku i oddawaliśmy ludowi ich numery, oczywiście zajęło to dwa razy więcej czasu niż ich zbieranie, ale ok. Potem poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy ciasto, ale niestety jestem łajzą i moja porcja przez przypadek wylądowała na głowie Ryana. Jak dostał ciastem w głowę to od razu spróbował odrzucić we mnie, ale niestety trafił w Gabi która myślała że to Ronnie i w niego rzuciła ciastem, a Ronnie rzucił Jacky'ego, a on we mnie trafił. Potem zaczęliśmy się obrzucać i oblewać wszystkim po kolei- cukrem, solą, syropem klonowym, niedojedzonymi przez kogoś naleśnikami...itd. Wyszliśmy z tego MEGA ubrudzeni.-Podoina

  

poniedziałek, 23 września 2013

3 dzień domysłów

Dzisiaj Gabi zachorowała. Miała gorączkę 38 st.C, a że chorego męczyć nie można, to zostawiłam ją w spokoju i nie pytałam czemu jest tak zdołowana. Zrobiłam jej rosołek, bo żadnych lekarstw nie miałam. Biedna Gabi musiała to zjeść... Niestety jeśli chodzi o gotowanie to za dobra nie jestem (toteż zapisałam się na kurs :D), ale każdy rosół pomaga na przeziębienie. Jak widziałam jej przekrzywioną twarz podczas kiedy jadła mój specyfik, to zrobiło mi się jej żal, ale jak trzeba to trzeba- jeszcze zdąży mi się odwdzięczyć. Potem troszkę ją poddenerwowałam i przeczytałam jej Kubusia Puchatka, pokazując jej obrazki, a że po drugiej stronie zaczęła udawać dziecko, to musiało wyglądać jeszcze śmieszniej. Kiedy książka się skończyła, Gabi poszła spać, a ja zaczęłam grać na tablecie w czołgi. Właśnie przez to że grałam w czołgi, Gabi nie miała jak się wyspać. Na każdym razem jak jakiś wrogi czołg mnie, albo mojego orzełka przestrzelił, wyzywałam ten czołg od idioty, gnojka, cwela, oraz używałam innych niemiłych epitetów. Kiedy w końcu przeszłam poziom, a zapomniałam go potem zapisać i oczywiście zaczęłam kląć, Gabi się obudziła. Potem próbowałyśmy nie wchodzić sobie w drogę, ale to jest trudne, jeśli mieszka się w dużej, aczkolwiek niepodzielonej piwnicy.-Podoina

  

sobota, 21 września 2013

2 dzień domysłów

Dzisiaj ja i Marian próbowałyśmy podejść Gabi i dowiedzieć się o co cho. Co ciekawsze, z dnia na dzień ma większego doła, między trzynastą, a piętnastą gdzieś znika i berze z lodówki połowę zawartości. Jest to bardzo dziwne wg. mnie. Kiedy ją pytamy dlaczegóż jest taka smutna i zabiegana, zaczyna gadać coś typu:
"Masło którym posmarujemy kromkę chleba, nabierze smaku chleba, stając się tym samym masłem na chlebie."
No i jak tu do niej dotrzeć?- to jest pytanie które sobie ostatnio często zadajemy z Marian. Nie mam pojęcia jak ją podejść, bo każdy sposób zawiódł. Ostatnio nawet przestała żartować z ludzi i siedzieć na Facebooku, a to do niej nie podobne. Zaczęła się robić coraz dziwniejsza. Na przykład wczoraj smarowała sobie rękę nutellą, ale no w sumie, śmiesznie to wyglądało-Podoina
 

środa, 18 września 2013

1 dzień domysłów

Dzisiaj wpadła (na moją prośbę) do nas Marian. W planach miałam to że miałyśmy wyciągnąć z Gabi dlaczego jest taka przygaszona, ale jak się zobaczyłyśmy to zapomniałam o tym i poszłyśmy robić wstyd. Najpierw ruszyłyśmy do sklepu z glanami i zaczęłyśmy się z nimi gonić. Wszyscy się na nas patrzą, a my biegamy po sklepie, obydwie z glanami w rękach. Kiedy wyszłyśmy ze sklepu, podążyłyśmy za pięknym zapachem perfum z sąsiedniego sklepu. Weszłyśmy do sklepu i od razu zaczęłyśmy się pachnidłować, wszystko było piękne dopóki nie wyrzucili nas ze sklepu XD. Wtedy poszłyśmy na taco, bardzo pyszne. Kiedy wyszłyśmy z baru, przypomniałam sobie że miałyśmy wypytywać Gabi. Przedstawiłam w skrócie sprawę Marianowi, która wszystko zrozumiała i poszłyśmy do lodziarni, aby ustalić plan. Ustaliłyśmy tyle co nic, ale umówiłyśmy się że następnym razem ustalimy plan i że dzisiaj wrócimy już do domu, bo glany są troszkę ciężkie i troszkę nie wygodnie jest je taszczyć przez pół miasta-Podoina
   # napisane na komputerze Mariana (kazała napisać XD)

wtorek, 17 września 2013

8 normalny dzień

Dzisiaj też nie mogłam od Gabi wycedzić kto i w jakiej sprawie do niej wczoraj zadzwonił. No ale nic, zaczęłam się zabierać do pisania krótkiego opisu dania które ostatnio ugotowałam. Włączyłam muzykę w telefonie i położyłam go na poduszce, po czym zabrałam się za pisanie. Napisałam jakieś trzy zdania, aż tu nagle muzyka ucichła. Okazało się że to Gabi (która już napisała swój opis).
P: Ej... weź włącz!
G: Po co?
P: Wiesz przecież że ja nie skupie się bez muzyki w tle...
G: To przepraszam...
Gabi włączyła mój telefon. Widać było po niej że coś jest nie tak jak być powinno. Dalej nie wiem co, ale mam nadzieję się dowiedzieć! Ma ktoś pomysł jak to z niej wyciągnąć?-Podoina



*Przepraszam że dzisiaj tak.. no mało, ale jeszczę muszę napisać pracę z plastyki(tak z PLASTYKI). 

poniedziałek, 16 września 2013

7 normalny dzień

Tsa... Nie taki normalny jak miał być. Ale od początku. 

Andy sprzątnął plamę z podłogi, ale dzisiaj znowu padło to niezręczne pytanie- "GDZIE WY MIESZKACIE?"
Byliśmy u Andy'ego. Był tam wtedy cały zespół. Gadamy i gadamy, aż tu nagle Ash oznajmił że chce do nas wpaść. No i zrobiło się dość niezręcznie.
P: Mieszkamy pod mostem, więc nie możesz do nas wpaść.
G: Taak... jesteśmy tak jakby bezdomne.
Ash: Jakim cudem możecie być bezdomne?
P: Żartowałam.
G: A ja nie.
P: Bardzo śmieszne.
Jinxx: No właśnie, gdzie wy mieszkacie?
G: Ema już mówiła.
Jinxx: To znaczy?
G: Pod mostem.
P: Mieszkamy pod podłogą.
G: Ema...
P: Dosyć niedaleko, a nawet baardzo blisko.
Ash: Czemu musicie być takie tajemnicze?
G: Bo wsadzili by nas do paki jakbyśmy powiedziały wszystko.
Wszyscy prócz nas: Acha...
Jake: Za co by was wsadzili?
P: Za trupa w szafie, fete w materacu, pieniądze z ostatnio okradzionego banku... w sumie nic takiego.
Ash: Bardzo śmieszne. 
Andy: Powiedzcie po prostu że nie chcecie nas zaprosić.
G: Chcemy, chcemy, ale...
Andy: Ale co? Trup codziennie w nocy się budzi zjada gościom mózgi?
Ash: Znowu koń się śmieje...
Jake: Wasze żarty są suche jak stary chleb...
Jinxx: A twoje nie są lepsze.
Jake: Ha, ha, ha...
Jinxx: To dowiemy się gdzie mieszkacie?
Gi P: NIE!
Ash: Szkoda...
Potem gadaliśmy przez godzinę, ale czas się było zbierać.
Kiedy weszłyśmy do piwnicy, zadzwonił do Gabi telefon. Zołza nic nie chciała powiedzieć, ale chyba coś się stało, bo zamknęła się w toalecie i nie chciała wyjść-Podoina
  

sobota, 14 września 2013

6 normalny dzień- kolor poza terenem piwnicy.

Hejo! Dzisiaj to ja miałam wtopę, ale to za chwilę.
Dzisiaj rano spotkałam się z Ronnim. Poszliśmy sobie na kawę do naszej ulubionej kawiarni należącej do męża naszej Gabi, ale oni poszli sobie na pizzę do pizzerii w której na początku pracowała moja kochana przyjaciółka. Z Ronnim dawno się nie widziałam, więc trochę nie ładnie było odmówić. Usiedliśmy przy naszym ulubionym stoliku i złożyliśmy zamówienie. Kiedy kelner przyniósł nasze kawy, okazało się że to nie nasze zamówienie. Zaczęliśmy tłumaczyć kelnerowi że to nie nasze zamówienie, ale okazało się że nie umie mówić po angielsku, bowiem był Francuzem. Z lekkimi trudnościami (i nieopanowanym śmiechem) zaczęliśmy tłumaczyć mu że to nie nasze zamówienie, że zamawialiśmy inną kawę. Kiedy pan kelner przyniósł nam nasze zamówienie+ ciasteczka na przeprosiny podziękowaliśmy, a kiedy odszedł od stolika, dostaliśmy MEGA napadu śmiechu. Ludzie się na nas patrzyli jak na dziwolągów, a my nie mogliśmy się opanować przez przynajmniej 10 minut. Potem zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Najpierw mówiliśmy o takich rożnych bzdetach. Ale potem zaczęło się robić niebezpiecznie...
R: Tyle czasu się znamy, a ciągle nie wiem gdzie mieszkacie...
P: Przepraszam, ale tego nie mogę ci powiedzieć.
R: Czemu?
P: Bo troszkę naruszamy prawo mieszkając w tym miejscu, a przy okazji spokój sąsiadów.
R: Weź powiedz...
P: Nie mogę.
R: A jak w takim razie naruszacie to prawo?
P: Nie powiem bo się domyślisz.
R: No dobra...
Potem nie rozmawialiśmy już o tym. O godzinie trzynastej poszliśmy do domu. Kiedy znalazłam się w piwnicy, naszła mnie ochota na malowanie. Znalazłam farby i zaczęłam malować. W pewnym momencie czerwona farbka poturlała się pod drzwi a tam się wylała. Przeciekła przez szparę między podłogą a drzwiami. Teraz to wygląda jakby ktoś tu umarł. Ciekawe kiedy policja znowu tutaj wbije...-Podoina
  

piątek, 13 września 2013

5 normalny dzień- warsztaty kulinarne

No a więc razem z Gabi zapisałam się na warsztaty kulinarne- ale to już wiecie z tytułu. Zaczęło się spokojnie. Usiadłyśmy w środkowym (mniej więcej) rzędzie. Pani coś tam mówiła o tym że sól jest potrzebna do przyrządzenia prawie każdej potrawy i że ni można dawać jej za dużo. W zeszycie który na wstępie dostałam (tak jak każdy) pisałam notatki długopisem który również dostałam. potem popatrzałam na Gabi, która pisała w zeszycie i na telefonie jednocześnie. Śmiać mi się chciało, bowiem moja kochana przyjaciółka nie za bardzo sobie radziła. kiedy następnym razem się odwróciłam, Gabi pisała tylko na telefonie. Po chwili zobaczyła to też pani tłumacząca nam gotowanie.
PPW: Przepraszam, ale co pani robi?
G: Siedzę na Facebooku.
PPW: Ale dlaczego pani nie robi tego poza zajęciami?
G: Bo tutaj jest Wi-Fi.
PPW: Proszę tu podejść z telefonem.
G: Dobrze, dobrze, ja go schowam.
PPW: Mówię żeby pani podeszła z tym telefonem!
G: Ale ja pani nie słucham! I proszę następnym razem tak gwałtownie nie przerywać wykładu, bo moja koleżanka pani słucha i chce się czegoś nauczyć. 
Potem panią na chwilę zatkało, a jak ją odetkało zaczęła dalej prowadzić wykład jak gdyby nigdy nic.-Podoina
 
 

środa, 11 września 2013

4 normalny dzień

Okazało się że Avion Roe jednak ma więcej piosenek, tylko my byłyśmy za bardzo leniwe, aby ich poszukać XD. Dzisiaj jednak nie za długo słuchałyśmy Avion Roe, albowiem wolałyśmy posłuchać Andy'ego :-)
Ogółem to dzisiaj było dosyć nieciekawie. Poszłyśmy kupić sobie kolczyki. Jakieś durne blondynki się przed nas wepchnęły i musiałyśmy je zdzielić w puste łby, żeby wyszły z kolejki. Okazało się że chiały kupić te same kolczyki co my, ale były ostatnie XD. Wyszło na to że miały podwójnego pecha. Potem poszłyśmy na lody i spotkałyśmy je znowu... tym razem ustąpiły nam kolejki, ale nie było takiej potrzeby. Jak kupiłyśmy lody, zauważyłyśmy jak jakiemuś dziecku spada czekoladowy rożek, a że byłyśmy wtedy w nastroju do poprawiania swoich grzechów, kupiłyśmy mu drugiego. Poza tym, nic ciekawego.-Podoina
 

wtorek, 10 września 2013

3 Normalny dzień

Hejo :-) 
Marker niestety nie zmył się i musiałyśmy iść do pracy z "pięknie" pomalowanymi rękami. Wszyscy mieli z nas polew- ogółem to się nie dziwię. Szczęście że przez ostatnie pare dni będziemy zmywać puder z ubrań. Po tym jak na wstępie wszyscy nas wyśmiali, zaczęli bardziej przyglądać się naszym rękom. Nasza miła koleżanka zauważyła na mojej ręce niedźwiadka, slender mana i dwa bijące się kotki. Gabi zaprzeczyła że narysowała mi Slendera. Ale skąd miałby się wziąć? Cała sprawa zrobiła się tajemnicza, tym bardziej że my nie miałyśmy czarnego markera, tylko czerwony i granatowy. Ciekawe... -Podoina

poniedziałek, 9 września 2013

2 normalny dzień

Dzisiaj już się odobraziłyśmy z Gabi i stwierdziłyśmy że obie postąpiłyśmy głupio (Ja odmawiając pomocy, Gabi biorąc sukienkę od mamy) zaczęłyśmy się śmiać, a potem weszłyśmy na youtube, aby posłuchać sobie muzyki. Słuchamy jak Andy śpiewa i przy okazji patrzymy na listę proponowanych filmów. Zobaczyłyśmy nieznaną nam nazwę - "Avion Roe". No to na próbę puściłyśmy. Spokojna muzyczka. Spodobała nam się i zaczęłyśmy szukać więcej ich piosenek. Okazało się że nagrali tylko kilka utworów. Myślimy "szkoda..." bowiem bardzo fajny zespół.
 Potem zanurkowałyśmy głębiej w internet, ale nic takiego ciekawego nie znalazłyśmy. Jeśli pominąć to że po jakiś dziesięciu minutach znalazłyśmy piosenkę o jednorożcach. Potem nie wiem czemu, ale zaczęłyśmy się nawzajem dekorować markerami na rękach. Gabi zyskała mechaniczne ramię i parę sztucznych draśnięć, za to ja zyskałam całą rękę pomniejszych rysunków typu:
jednorożec, słoneczko, czarno-biała tęcza itd. Potem próbowałyśmy to zmyć, ale niestety markery były permanentne... Jutro pójdziemy z tym do pracy?-Podoina
 

piątek, 6 września 2013

1 normalny dzień

INFO
Mamy z Gabi (ona nie wie jeszcze o tym) lekkie problemy internetowe, wpisy mogą pojawiać się troszkę opóźnione.

Wpis
Dzisiaj nie działo się nic ciekawego, poza tym że Gabi wysypał się puder na panią garderobianą, a ona wpadła twarzą we wszystkie kostiumy. Oczywiście są w pudrze i trzeba je wyprać, niestety w niektórych przypadkach będzie z tym trudno. Ale najgorsze jest w tym to, że nie będziemy grać przez przynajmniej tydzień! Al i tak mamy zajęcie- czyszczenie ubrań.-Podoina
 

wtorek, 3 września 2013

Śllub Gabi XD

Tadada dam!
Dzisiaj jest ten wielki, piękny dzień w życiu naszej Gabi. Tsa... komedia jakiej świat nie widział!
Zaczęło się od tego że trzeba było ich zawieźć czymś w miejsce ślubu - piękny samochód nie przyjechał. Od rolnika pożyczyli powóz z końmi i ładnie go udekorowali. Dojechali do kościoła przy akompaniamencie klaksonów. Gabi poszła się przebrać i Jake również. Nasza panna młoda wyszła- ku oburzeniu jej rodziców- w sukni ślubnej, którą jej uszyto na specjalne zamówienie. Gabi idąc wraz ze swoim ojcem do ołtarza potknęła się i walnęła swoją przyozdobioną czarnym welonem głową w ziemię, po czym wstała, otrzepała sukienkę, welon i poszła dalej. Kiedy razem ze swoim ukochanym powiedziała "TAK" i kiedy już się pocałowali, dostała takiej głupawki, jakiej ja dostałam kiedyś w kościele na Wielkanoc. Zaczęła się śmiać i nie mogła ustać na nogach. Widok był tak komiczny że większość obecnych osób- w tym Jake i ksiądz- buchnęła śmiechem.
Śmiech trwał około pięciu minut, bo potem Gabi się podniosła. Po jakiejś godzinie pojechaliśmy na wesele. Imprez przednia, muzyka- tylnia (XD)
Zespół który załatwiła Gabi (albo jej rodzice. Nie ważne) grał okropnie. Wszystko poza tym było super, ładnie, pięknie. No aż do momentu kiedy kulki czekoladowe się wysypały i trzy osoby upadły sobie na podłogę. Ale ja kończę, bowiem muszę się dowiedzieć jakim cudem te kulki znalazły się na ziemi...-Podoina