Pytanka

pytankadomnie@interia.pl

Pytania kierujcie pod e-mail podany powyżej

wtorek, 26 listopada 2013

3 dzień oczekiwań Gabi

Dzisiaj rano do nas zadzwoniła i powiedziała... że lotniskowe ławki są bardzo wygodne. Czy można zrozumieć człowieka takiego jak Gabi?
Poza tym mówiła że poznała pewnego pana, który nazywa się Steve. Steve ma pięćdziesiąt lat i mieszka lat dziesięć na lotnisku. Steve jest bardzo pogodną osobą i Gabi non-stop z nim rozmawia. Dowiedziała się że bank zabrał mu dom bo jego była żona kazała banku mu go zarekwirować dając fałszywe dokumenty o zadłużeniach. Ten to miał pecha... 
Gabi powiedział że jutro opowie nam jego dalsze losy, bo teraz jej się nie chce.-Podoina
  

poniedziałek, 25 listopada 2013

2 Dzień oczekiwań Gabi

Dzisiaj Gabi wymyśliła sobie że pójdzie na lotnisko. No cóż, Jake przylatuje za trzy dni. Jak znalazła się na lotnisku, wykonała do mnie telefon i powiedziała że będzie tam spać. Nie no spoko, Gabi bawi się w bezdomną...-Podoina


piątek, 22 listopada 2013

SPESZYL- opowiadanko

Tym razem umieszczam opowiadanie napisane przez Sarę i Weronikę. Chodzi oczywiście o tą Sarę która sobie z nami mieszka.
"Na imieniny hrabiego Gotfryda przyjechał Amerykanin Robert z nowoczesnym laptopem
i swetrem w nożyce dla hrabiego. Amerykanin pojechał do archiwum po ważne dokumenty. Potem pojechał do solarium, gdzie zgubił klapki. Schylając się po szklane oko roztargał spodnie i widać mu było majtki w skrzypce. Następnego dnia pojechał do laboratorium, gdzie zmutowali węża
i konia i powstał anakoń i pożarł leśniczego Alojzego. Sędzia Dionizy pojechał do sanatorium leczyć załamanie nerwowe po śmierci leśniczego, gdzie pił kakao."
Proszę o serdeczne brawa dla moich kreatywnych koleżanek!- Podoina



P.S- Dostała za to czwórkę (O.o) (Powinna być piątka wg. mnie) 

poniedziałek, 18 listopada 2013

1 dzień oczekiwań Gabi

Gabi już się napaliła na swojego lovelasa i czeka na niego jak dziecko na prezent świąteczny. Dzisiaj w pracy kiedy malowała Alice, mówiła jej o swoim ukochanym i zamiast żabą stała się burakiem :-)
Louis stał się czymś żółto niebieskim, a Bob i ja mieliśmy tyle kolorów na twarzy że normalnie szok. Powstały przez to okrutne opóźnienia i przesunęliśmy przedstawienie o godzinę. Gabi dostała upomnienie a my zostaliśmy pomalowani przez Looo(tak wiem dziwne ma imię). Ostatecznie wszystko się udało, bo grunt to spokój.
Kiedy wróciłyśmy do domu pisała do niego non stop ze swojego laptopa, a przerwała wtedy kiedy powiedział że ma za chwilę zebranie. Jak tu ją ogarnąć...?--Podoina

sobota, 16 listopada 2013

6 dzień wspomagania psychicznie

Dzisiaj mądre my, zaraz po pracy ruszyłyśmy w stronę... bawialni dla dzieci. XD Oczywiście nas nie wpuścili, bo kto by wpuścił takie stare krowy, narażając obiekty na załamanie się? No chyba nikt tak głupi by się nie znalazł :-)
No więc jak nas wyśmiano to poszłyśmy po Naszych kochanych muzyków i po Boba. Gabi oczywiście zadecydowała że pójdziemy na kebaba. Weszliśmy do baru, a tam trwała konkurencja pt. "Kto zje więcej ostrego?" Postanowiliśmy wszyscy wziąć w niej udział, bowiem jedzenie dostawało się za darmo, a dla wygranych był rok darmowych zakupów w kebab-budce i sklepie obok (zajebiaszcze ciuszki są w nim). No więc zasiedliśmy przy stoliku i zanim się spostrzegliśmy, jakiś koleś przyniósł każdemu po jednym, dużym, ostrym kebabie. Pomyślałam "tylko to trzeba zjeść? Ok.", zaraz jak skończyłam myśleć, podszedł do nas ten sam koleś z ostrą papryką w proszku i posypał nam nią kebaby. Zawołał jeszcze "smacznego!" i odszedł od stolika. Znowu pomyślałam "Czego to się w życiu nie jadło..." i powiedziałam "trzy-czter-ry!", po czym wszyscy zabraliśmy się do zjadania kebabów. Po około pół godziny mój, Boba i Ryana talerz był pusty (u niego to chyba sprawka stojącego obok kosza). Gabi, Sara, Ronnie i Jacky popijając wodą już prawie kończyli, a my zawołaliśmy kolesia, który przyniósł nam po papryczce pepperoni i objaśnił że nie możemy w żadnym wypadku jej popić. Moja papryczka chyba troszkę straciła ostrość, bo smakowała jak zwykła papryczka, ale to na moją korzyść. Całą trójka zjedliśmy papryczki, a mój kochany Bob poległ. Dostaliśmy karty na darmowe zakupy. Potem patrzeliśmy na ciężkie zmagania reszty. Okazało się że tylko ja i Ryan zjedliśmy całego kebaba i papryczkę. No cóż, trzeba czasami wykorzystać swoje niepożyteczne zdolności XD-Podoina
  

poniedziałek, 11 listopada 2013

5 dzień wspomagania psychicznie

Dzisiaj Gabi nie była w stanie wielkiego załamania, bo była za bardzo zajęta oglądaniem obr;
azków w necie. Przy okazji cały komputer nam zaśmieciła różnymi animacjami, takimi jak ta:
Nie wiem co w tej animacji jest fajnego, jak za szybko się rusza. 
Po około godzinie oglądania Gabi nas do siebię zaprosiła i razem obrazki. I tak patrzałyśmy się i patrzałyśmy w monitor, ażSara wpadła na pomysł aby zrobić ranking obrazków które nam się najbardziej podobają, każda po pięć pozycji. Najszybciej (o dziwo) zdecydowała się Gabi:

5.
4.
3. 
 2.

1.
Szcerze mówiąc, mimo iż była pierwsza to i tak dużo jej zabrało wybieranie. Mianowicie ok 30 minut.
Potem Sara sobie wybrała pięć obrazków. Przedstawiła swój rankig 10 minut po rankingu Gabi.

5.

4.

 3.
2.
1.
Około dwadzieścia minut po zaprezentowaniu przez Sarę swojej galerii przyszedł czas na moją.
5.
4.
3.
2.
 1.
Potem jeszcze chciałyśmy ustalić trzy wg. nas najlepsze obrazki (po jednym z każdej galleri), ale w laptopie padła bateria. Wymyśliłyśmy więc inny sposób na odstresowanie Gabi- znowu upiekłyśmy jej ciasteczka. Przy nas za niedługo będzie wyglądać jak sumo :-)-Podoina




środa, 6 listopada 2013

4 dzieńwspomagania psychicznie

A dzisiaj razem z Bobem oraz z naszymi trzema ulubionymi kumplami (Ryan, Ronnie, Jacky...) wybrałyśmy się do wesołego miasteczka. Tym razem Gabi została wyciągnięta na diabelski młyn i to ona się darła (na szczęście nigdzie nie było FOLII SPOŻYWCZEJ). Sara również została zaproszona na to diabelskie urządzenie, ale Sara należy do osób którym łatwo jest powiedzieć "NIE". Poszliśmy na karuzelę dla dzieci (tak, tak, my stare krowy na małej karuzeli) i nasz mądry Jacky z niej spadł
Kiedy z niej zeszliśmy, poszliśmy na...dmuchaną zjeżdżalnię! Ubaw po pachy XD
JA- Zjechałam po drabinkach.
GABI- Udawała że siedzi na bardzo wysokiej palmie i nie może zejść (naprawdę ta palma miała ok 50 cm wysokości)
BOB- Nie umiał wejść po drabinkach i stał się ofiarą wypadku jaki spowodowałam.
RONNIE- Wjechał w jakieś małe dziecko.
RYAN- Płakał bo mu się grzywka zepsuła...
JACKY- Bał się zjechać przez pięć minut.
No cóż... tak to jest jak wpuści się kilku niedorosłych dorosłych do wesołego miasteczka.-PODOINA
 

wtorek, 5 listopada 2013

3 dzień wspomagania psychicznie

Dzisiaj odwiedziłyśmy ZOO. BRAK SŁÓW O.O
Wyciągnęłyśmy Gabi z rana z łóżka i oznajmiłyśmy że pójdziemy do ZOO, a ona się tak ucieszyła że walnęła głową w szafkę (przypadkowo). No więc wyszłyśmy z domu i powędrowałyśmy do ZOO, a kiedy już kupiłyśmy bilety i weszłyśmy do środka, zaczęłyśmy szukać mapy.
Zajęło nam to około dwudziestu minut- okazało się że była przy wejściu. Wróciłyśmy się po nią i zaczęłyśmy zwiedzanie. Odwiedziłyśmy na samym początku zebry- bo były pierwsze na drodze, Gabi skakała i mówiła ludziom że jej nieprawdziwy mąż je lubi. Potem były żyrafy, lwy, nosorożce i słonie i wtedy zrobiłyśmy sobie zdjęcia, a potem przerobiłyśmy w Aviary. Dodałyśmy podpis "Moja rodzina pod słoniami. Dalej były surykatki, Gabi zaczęła je udawać, nawet nieźle jej wyszło. Kiedy dotarłyśmy do orangutanów zauważyłyśmy zwierzę uciekiniera- po zoo biegał sobie paw. Potem okazało się że on to sobie biegać może.
Kiedy zagłębiłyśmy się w ptaszarnię, spotkałyśmy orła, puszczyka, jastrzębia i grubych amerykanów gratis. Później weszłyśmy do wielkiego szklanego terrarium. Jest to długi budynek podzielony na segmenty, w każdym segmencie jest inny gatunek pająka. Po środku jest długi tunel, kiedy idziesz pająki "latają" nad twoją głową. Potem poszłyśmy odwiedzić tygrysy, a na końcu okapi. Okapi to takie skrzyżowanie żyrafy z zebrą
    Kiedy wyszłyśmy z ZOO poszłyśmy do kawiarni, a tam spotkałyśmy inne dzikie zwierzęta, nazywające się- Andy, Ash, Jinxx, Jake i C.C. Przywitałyśmy się i dosiadłyśmy do stolika (za wcześniejszym pozwoleniem). Pogadaliśmy, popiliśmy kawy i poszliśmy pochodzić po parku. Tam znalazłyśmy wieżę z koszów na śmieci. Nie ma to jak architektura nowoczesna...-Podoina
 

poniedziałek, 4 listopada 2013

2 dzieńwspomagania psychicznie

Dzisiaj Gabi już przygotowała się na to że będziemy się nią opiekować. 
Dzisiaj poszłyśmy do kina na pierwszy lepszy film, a wybrałyśmy sobie Horror. Wyszłyśmy trzęsąc się, z nowym strachem- od dzisiaj boimy się folii spożywczej (nie pytajcie dlaczego). Wracając do domu poszłyśmy na kebaba, a tam była...
FOLIA SPOŻYWCZA!
My się drzemy na cały bar, a ludzie się na nas patrzą jak na wariatki (którymi zresztą jesteśmy). Potem pani za ladą schowała ten straszny przedmiot i się uspokoiłyśmy. Zamówiłyśmy kebaba i poszłyśmy do domu. Chciałyśmy zjeść sobie galaretkę zrobioną wczoraj wieczorem i poszłyśmy po łyżki. Odsunęłyśmy szufladę a tam...
FOLIA SPOŻYWCZA! XD
Oczywiście zaczęłyśmy krzyczeć, na szczęście Andy chyba się już przyzwyczaił do tego że u niego coś "straszy" i nie zbiegł na dół. Oczywiście od razu schowałyśmy folię w miejsce w które nie chcemy zaglądać i zjadłyśmy galaretkę. Jak już skończyłyśmy, to zaczęłyśmy grać w simsy, na szczęście tam nie ma ŻADNEJ folii spożywczej.

Info

Przepraszam że ostatnio nic nie napisałam, ale tak się złożyło że nie miałam czasu. Spróbuję teraz pisać częściej, albo wysępić komputer od ojca-Podoina