Pytanka

pytankadomnie@interia.pl

Pytania kierujcie pod e-mail podany powyżej

niedziela, 31 marca 2013

Rozmowa z nieznajomym.

No więc troszkę opanowałam te kable. Dowiedziałam się że czerwony kabel wchodzi do czerwonej dziurki, zielony do zielonej itd.

Jak już pobawiłam się kablami, to jak już zapowiedziałam, doczepiłam się do Ryana.
Podsumuje to tak - dobrze że ma ludzi którzy mu zamaskują ślady tej walki ;-P

Zadzwoniłam do tego przystojniaka. Umówiła się ze mną na jutro i raczej oczywiste jest że umówiliśmy się w kawiarni na mieście :-S- Podoina



Dzień dwudziesty trzeci- ta ściana nie jest zielona

Ostatnio pojawiły się pewne nieścisłości z naszą piękną, cytrynową ścianą. Nie jest ona wcale zielona! Planujemy ją przemalować na zielono, ale nie mamy funduszy.

Druga ściana (ta pomarańczowa w jakieś bohomazy) jest w naszej pracy (taka se szatnia).

Ale wracając do dzisiejszego dnia. 
Dzisiaj mam iść obejrzeć te wszystkie kable i zorientować się co mam robić, więc dzisiaj za dużo nie napiszę. Jeszcze muszę dorwać mojego "inteligentnego" kolegę który wczoraj mnie przewrócił. I muszę jeszcze zadzwonić do tego przystojniaka.

Nie ma to jak przewrócić się dwa razy w jednym dniu...

To ja spadam. Moi nowi znajomi załatwili mi tydzień wolnego, przez co mogę opanować te kable i troszeczkę odpocząć.-Podoina


sobota, 30 marca 2013

Gabi + jakiś przystojniak(?)

Burę dostałam o to że ubrudziłam firmowy strój (Ryan oberwie),a wcale nie o to że powiedziałam tej babie o tych parówkach (szef był po mojej stronie?). Ale uwaga to uwaga.

 No więc wracam sobie powoli do domu (jeśli piwnica może być domem), a tam biegnie jakiś przystojniak. No biegnie biegnie i nagle spadam JEBUT na ziemię. Okazało się że ten przystojniak na mnie wpadł. Gościu mnie przeprasza i w ogóle. Potem dał mi numer telefonu żebym do niego zadzwoniła. Ale po co mam do niego dzwonić??? No więc idę dalej. Idę i idę aż tu nagle widzę Gabi z tym jej menem. Pożegnali się i Gabi zaczęła iść w moją stronę.

-Hejka Ema!
-Siem Gabi. Kto to?
- To mój chłopak. Fajny co nie?
- Tak... nawet przystojny.
- A no jest przystojny. A jaki przystojnie bogaty...
- Jprdl. Jaką ma firmę?
- Ma własną kawiarnię. To ta fajna na centrum.
- Czyli przynoszę z moimi znajomymi dochód twojemu znajomemu.
- Piłaś tam?
-A jakże!
- Dobra kawa?
- Bardzo dobra.
- No to opinia konsumenta. Ale jaki on jest podobny do mnie.
- Równie nieodpowiedzialny?
- Nie. Równie walnięty.
- No tak...
- Jake jest spoko
- Fajne ma imię.
- Nazwisko też
-Jakie?
- Jake Page... Ładnie no nie?
- Gabi Page... Hmm... nawet ci pasuje
-EMA!
-Co?
-Wiesz o co mi chodzi.
- Idziemy do tej piwnicy?
- No chodź.

Potem pomaszerowałyśmy do piwnicy. Opowiedziałyśmy sobie dużo różnych rzeczy...- Podoina


JEBUT=JE BUT ale jaki to ma związek z treścią?

No więc jestem w moim stroju musztardy i prowadzę z jakąś dziewczyną bardzo "inteligentną" rozmowę na temat zimnych parówek. Tłumaczyłam jej właśnie że to nie jest moja wina że są zimne i że powinna zgłosić to do kierownika, aż ktoś mnie lekko szturchnął. Z tego powodu iż akurat stałam wtedy praktycznie na jednej nodze zrobiłam JEBUT na chodnik. Rozejrzałam się kto to mógł być i zauważyłam Ryana uciekającego przez ulicę. Czy ci kolesie mnie jeszcze czymś zaskoczą???

Teraz siedzę w szatni i czekam na szefa który dostał na mnie jakąś skargę. Ale co ja takiego zrobiłam? Tylko przemówiłam jakiejś durnej paniusi że nie moją winą są zimnie parówki. A propos Ryana, troszeczkę mu się chyba oberwie...-Podoina


A teraz żeby nie było że wstawiam samych przystojniaków, wstawiam zimne parówki jakimi możecie się poczęstować w moim miejscu pracy :-)

Dzień dwudziesty drugi - szczegóły

No więc spotkałam się z moim fumflem Ronnim. Powiedział że będę pomagać przy kablach i tych różnych mega urządzeniach. Dał mi rozpiskę tych różnych (teraz to kapuje) kabli, gdzie co wetknąć, kiedy pogłośnić itd.

Zapytałam się go co się stało ze specjalistą od takich rzeczy. Dowiedziałam się że ten ich specjalista nie lubił słuchać ich muzyki. 

Dobra. To teraz idę pokapować o co cho z tymi kablami. Troszeczkę tego dużo...


Życzenia dla wiernych...

...ale czytelników :-)

Żeby jajka były ładne,
by baranek trzymał flagę,
Królik schowa jajka dziś
Wesołej Wielkanocy życzę Ci.

By w dyngusa było mokro,
I świeciło pięknie słonko,
babka z czekoladą była
i by w Wielkanoc radość była.

Nie mam weny XD-Podoina


Dzień dwudziesty drugi- Wielkanoc

No więc rano, zaczęłam szykować koszyki. Powkładałam tam jajka, ser i inne produkty spożywcze. Obudziła się Marian. Powiedziała mi że w Ameryce takiej tradycji święcenia jajek nie ma, że tutaj jajka się chowa (udaje się zajączka). No więc zaczęłam chować jajka po całej piwnicy, podczas gdy Marian brała prysznic. Potem kazałam jej szukać (jak do psa... ale ok). Znalazła pięć. Powiedziałam jej żeby znalazła resztę po to prawdziwe jajka i raczej jak zgniją to nie będzie za fajnie. Znalazła resztę i tak wyglądał nasz poranek.

Gabi jeszcze nie wróciła.-Podoina


piątek, 29 marca 2013

Dzień dwudziesty - powrót do lat młodosci

Duchy w piwnicy i wali mnie to. zamiast o patrzeć Emie głowę ja powiedziałam:
- Na przyszłość nie drzyj tak ryja jak możesz.
- Jak mnie pierdutnęła książka w łeb to co mam się jeszcze uśmiechnąć? - zapytała chamsko Ema.
- Jak lubisz. - odpowiedziałam jej chamstwem na chamstwo.
Na całe szczęście Juliet nie było w domu i nie słyszała opery Emki. Jeszcze lepiej że Julirt znowu dobijała się do piwnicy. Zaraz ja jej się dobije do pustki w czaszce. Coraz bardziej martwimy się o Gabi, jak wróci z bachorem, to wtedy ja nie ręczę na siebie. Idziemy z Emą na spacer żeby przypomnieć sobie lata młodości za czasów Polski. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy na spacer.
- Ile się zmieniło w tak nie wiele czasu... - rozmyślała Emka.
- Co dokładnie, dla mnie nic się nie zmieniło. - powiedziałam.
- Nosisz szkła kontaktowe a nie okulary. - teraz się załamałam...
- Jeszcze głupszego argumentu nie było co?- zapytałam.
Po naszej w kij interesującej rozmowie  zaczęłyśmy rozmawiać o Naszych nowo poznanych przyjaciołach. Ale nie będę pisać bo nasze rozmowy na osobności kończą sie złym skutkiem wiec nie. Idąc zobaczyłyśmy plac zabaw na który poszłyśmy (stare krowy na placu zabaw, nie wypowiem się) troszkę poszaleć. Zaczęłyśmy gadać o życiu. Nie miałam pojęcia że Hollywood nas tak bardzo poróżni. - Marian


Dzień dwudziesty pierwszy - stuknięcie w czaszkę

Siedzę sobie w piwnicy z moją BFF która bawiła się książką. W pewnym momencie książka poleciała w powietrze i uderzyła mnie w głowę. Ból był okropny, możliwe iż z powodu twardej okładki.

No więc na pewno był krzyk-krzyk który usłyszała Julliet.

Jeśli znowu wezwie policje to nie ręczę za siebie.-Podoina


Dzień dwudziesty pierwszy

Dzisiaj obudziłam się i zobaczyłam jakieś torby przy moim łóżku. Czyżby św.Mikołaj? Zobaczyłam karteczki-to było dla mnie. Zobaczyłam najdroższe ubrania jakie mogłam dostać. Byłam mocno zdziwiona. Potem domyśliłam się że to Marian z jej chłopakiem zafundowali mi te ubrania.

Wstałam i otworzyłam lodówkę. Wyjęłam mleko i zdjęłam płatki z szafki.

-Nie ma to jak siedzieć samej w domu...- powiedziałam na głos i zaczęłam jeść śniadanie.

Kiedy zjadłam, poszłam się umyć i ubrać.

Trzeba przymierzyć nowe ciuszki! Więc je przymierzyłam i wyglądałam zajefajnie. Potem przypomniałam sobie że muszę pójść dzisiaj wcześniej do pracy. Ubrałam mój normalny strój-leginsy i długą białą koszulkę. Zabrałam telefon, torebkę i w miarę normalne buty. Poszłam do pracy.

Kiedy przebrałam się w mój strój musztardy, zauważyłam że nie ma strojów Gabi i Mariana-Good. Tzn że są już na zewnątrz.

Wyszłam i je zauważyłam. Gabi rozmawiała z tym swoim menem, a Marian gadała przez telefon rozdając ulotki pierwszym lepszym osobom. Więc ja zabrałam się do pracy. Zaczęłam rozdawać ulotki i zachęcać do odwiedzania budki z hot-dogami.

Po paru minutach usłyszałam telefon w mojej kieszeni. Odebrałam go-to był Ronnie. A oto rozmowa:
R: Hejka. Możemy się spotkać za pięć minut w kawiarni?
P: No nie za bardzo.
R: Czemu?
P: Jestem w pracy.
R: Gdzie pracujesz? Przyjdziemy i załatwimy ci przerwę.
P: No na mieście. W budce z hot-dogami.
R: Ależ ciekawa praca...
P: Płacą mi za to więc jest dobrze.
R: Ok. Ja idę dać ci przerwę.
P: Oki. Narka.
R: Narka.

Po paru minutach podszedł do mnie Ronnie.

R: Nie widziałaś mojej koleżanki? Taka średniego wzrostu z kręconymi włosami.
P:(zdjęłam czapkę musztardy) To ja.
R; Ha ha ha XD Ale masz pracę.
P: Mówiłam- płacą mi, jest dobrze.
R: No więc mam do ciebie pytanie.
P: Jakie?
R: Zastanawiałem się czy nie chciałabyś pojechać z nami na koncert.
P: To zależy gdzie i zależy kiedy.
R: Za tydzień w Hollywood.
P: Oki. Z chęcią.
R: Dzięki. Miłej przerwy. Masz jeszcze dość dużo czasu.
P: Dzięki. Idziemy na kawę?
R: Spoko.

Poszliśmy na kawę. Dowiedziałam się ze będę coś robić na koncercie, ale że szczegóły zdradzi mi jutro.

Potem pracowałam już do końca mojej zmiany i odszukałam Mariana.

P: Idę na koncert Falling in Reverse!
M: Za jakie pieniądze?! My nie mamy kasy na takie wydatki!
P: Będę pomagać przy koncercie na początku, a potem będę miała luz i posłucham sobie moich znajomych.
M: To takie buty z cholewami... Jak tam ubrania?
P: Fajowskie. Twój facet jest aż tak bogaty?
M: No. Taki nasz sponsor.
P: Dzięki. Widzę że ty też trafiłaś na niezłego mena.
M: Jakoś się trzeba ustawić.
P: Masz rację. Kasa musi być...
M: Wiesz że skończyła nam się zmiana, jakieś dziesięć minut temu?
P: No pewnie że wiem. Chodź, idziemy zdjąć te durne stroje hot-dogu.
M: Dobrze musztardo.

Potem wróciłyśmy do domu i poddałyśmy się chwili wytchnienia.-Podoina


Dzień dwudziesty - Hollywoodzki sponsor

Noc z Christianem minęła cudownie (na dodatek bez seksu. Zawiodłam się...). O całym fakcie powiedziałam dziewczynom. To była okazja, bogaty, przystojny, sympatyczny to będzie nasz "sponsor".
Uznałam że pójdziemy na zakupy, ale skończymy w sklepach od projektantów czyli: Coco Channel, Dior, Gucci itd. Kupiłam sobie chyba z 4 sukienki, Emie kupiłam 2 sukienki, 1 torebkę i 1 parę butów, Gabi dostała 2 pary normalnego obuwia i 1 sukienkę. Dla Christiana to nie był problem to był właścicielem centrum Handlowego "On the fire" i mógł sobie na to pozwolić. Idąc jak idealna para przez pasaż zobaczyłam najnowszy album Black Veil Brides "Wretched and Divine" zaczęła się rozmowa.
- Chris muszę to mieć, to jest najnowszy album mojego zespołu - wygłaszając moją zachęcającą mowę Christian nadstawił policzek, aby dostać promiennego buziaczka.
- Kupię Ci to, jak tak ładnie prosisz, tak czy tak to tylko 20$ - powiedział z łaską.
- Dziękuje, Miśku - podziękowałam.
Przyszłam do piwnicy tam nikogo nie ma. Wali mnie to dzwonię do Christiana idziemy na randkę. Zadzwoniłam, ona się zgodził (nasza pierwsza randka). Idziemy do kina na komedie romantyczną. Idąc patrze a tam Ema z jakimiś gostkami (WTF). Olałam ją bo widzę ze ma oczy psychofanki. Jezu dziwne uczucie być z chłopakiem ostatniego chłopaka miałam 2 lata temu, zaczęłam strasznie się stresować.
- Pocisz się jak świnia - zażartował Christian.
- Odezwał się człowiek z kondycją - zgasiłam go.
- Co jest. Odstresuj się - znalazłam psychologa... na całe życie.
- Jestem oazą spokoju, tylko ostatniego chłopaka miałam ponad 2 lata temu i dziwnie mi sie chodzi z mężczyzną u boku - powiedziałam rzecz której zaczęłam żałować.
- Czyli jesteśmy razem? - zapytał z nadzieją.
- Nie! Odbiło ci?! Chyba troszkę za wcześnie! - przybliżyłam go do rzeczywistości.
- Żartowałem - zapeszyłam go.
- Możemy byc przyjaciółmi którzy się pocałują raz na jakiś czas - pocieszyłam go.
Po całej sytuacji zaczęłam czuć się jak szmata, więc starałam sie prawić głupie żarciki i było lepiej. Zaczęliśmy się śmiać się ze wszystkiego aż w końcu Christian potknął się i rozbił sobie czoło o fontannę. Moja reakcja była taka ze zaczęłam się śmiać, a on popchnął mnie do wody. Jak zakochana para.
- Posrało Cię?! - nakrzyczałam z nutką żartu.
- Majtki mam suche. - głupie pytanie głupia odpowiedź.
- Sama ocenie - Nasze żarty nie  miały końca.
Zauważyłam ze zachowujemy się jak zakochane 16-latki i wisi mi to! My tu tak gadu-gadu, a dziewczyny same w piwnicy. Chyba czas się ze snu obudzić i wrócić do piwnicowej rzeczywistości. Wchodząc do piwnicy zauważyłam kartkę od Gabi (na 100% od Gabi, były 2 błędy w jednym wyrazie). Dokładnie było napisane tak "Hej dziewczyny wrucę za 2 dni. Nie pytajnie z jakiego powodu. Teras hfila relaksu dla mnie" Koham Was Bóziaczki". Czasami się wstydzę za tego człowieka, ale to jest Gabi jej nie zmienisz. - Marian

 

czwartek, 28 marca 2013

Dzień dwudziesty - w domu Andy'ego

Więc wczoraj wróciłam do domu Andy'ego w którym mocno spała już Gabi, a Julliet strasznie się wierciła na kanapie. Ja poszłam do łazienki i się przebrałam. Marian wróciła około godziny dziewiątej rano.

Kiedy wszystkie wstałyśmy, Julliet poszła po telefon żeby zadzwonić po jakieś jedzenie. Gabi spojrzała na zegarek i pobiegła do łazienki, potem jej już nie zobaczyłyśmy.

Ja poczekałam z Marianem i Julliet aż przyjedzie gościu z naszym jedzeniem. Zanurzyłyśmy się w rozmowie na temat wczorajszego wieczoru. 

Okazało się że Julliet jak zgubiła Gabi i mnie na parkiecie, znalazła sobie miejsce przy barze i zamówiła sobie drinka. Po paru minutach dosiadła się do baru jakaś dziewczyna i od tak zaczęła się zwierzać Julliet. Opowiedziała jej całą historię swojego życia. Potem Julliet zobaczyła Gabi i szybko odeszła od baru.

Dowiedziałyśmy się również że Gabi romansowała z jakimś facetem.

Potem przyjechał gościu z jedzeniem i zabrałyśmy się do zjadania makaronu.

Kiedy zjadłyśmy ku zdziwieniu Julliet zaczęłyśmy się zbierać do domu. Powiedziałyśmy jej że musimy zebrać się do pracy i jak nic się spóźnimy na swoją zmianę.

Jak wróciłyśmy do piwnicy, Marian przyczepiła się do łóżka i powiedziała że zmieniła się godzinami (moimi i Gabi również) z jakimiś dziewczynami i że dzisiaj mamy wolne. Więc ja, dla upewnienia zadzwoniłam do naszej pracy i okazało się że Marian zmieniła nam godziny pracy.

Poszłyśmy spać.

Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Dzwonił do mnie Jackie. Odebrałam telefon. Umówiłam się z nim i Ronnim w kawiarni na centrum o godzinie piętnastej. Popatrzałam na godzinę - 14.30 czasu w Hollywood. Wstałam z łóżka i zaczęłam doprowadzać się do porządku. Uwinęłam się w dwadzieścia minut, droga do kawiarni zajęła mi pięć minut. Zaczekałam na moich nowych znajomych i zamówiłam sobie kawę. Ronnie i Jackie przyszli w chwilę potem. Zaczęliśmy rozmawiać i pić kawę. CI KOLESIE SĄ SUPER! No a jak już się ściemniło pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.

Kiedy wracałam do domu zobaczyłam Gabi z jakimś facetem w pizzeri. Śmiali się i rozmawiali. Urocze... Ja wróciłam do piwnicy w blasku lamp. W pewnym momencie usiadłam na środku ulicy i spojrzałam w górę. Wtedy zgasły wszystkie światła - prąd został wyłączony. Niebo było pełne gwiazd. Poszłam do piwnicy i się przebrałam. Włączyłam tablet i nakarmiłam Pou. - Podoina


środa, 27 marca 2013

Dwie Przyjaciółki i dwóch facetów

Podczas gdy Marian rozmawiała z jakimś oblechem, ja i Gabi poszłyśmy się troszeczkę rozejrzeć. Idąc długimi ulicami Hollywood słuchałyśmy kolejno piosenek:

A na koniec słuchałyśmy tego:
Więc idziemy, idziemy słuchając "Devil for me" a tu zaczepia nas dwóch kolesi. Oboje kogoś mi przypominali. No więc nawiązała się rozmowa. (po angielsku oczywiście (: )
- Czy nie widziałyście naszego kolegi?- zapytał pierwszy.
- To taki średniego wzrostu facet. Miał ze sobą pałeczki do perkusji- dodał drugi.
- Czy ja skądś was nie znam?- zapytałam.
- Możliwe. Znasz zespół "Falling In Reverse"?- zapytał ten pierwszy.
- Tak. To wy?! - odpowiedziałam ze świecącymi oczami.
- Tak. Tylko zgubił nam się perkusista- odpowiedział drugi mężczyzna.
- Ema. Wytłumaczysz mi co to za kolesie?- Gabi była dosyć zdezorientowana.
- To jeśli wy jesteście z "Falling In Reverse", to ty musisz być Ronnie Radke, a ty w takim bądź razie jesteś Jacky Vincent ... 
- Ema...
- (Po polsku do Gaby) TO TEN KOLEŚ! MÓWIŁAM CI MÓWIŁAM!
Potem rozwój sytuacji potoczył się tak jak zwykle przy mnie. Rzuciłam się najpierw na Ronni'ego a potem uczepiłam się Jacky'ego.
- EMA! PUŚĆ TEKO FACETA!- Gabi już nie dawała sobie ze mną siły.
- Proszę, PUŚĆ MNIE!- Jacky próbował się oswobodzić, ale ze mną nie ma tak łatwo.
- Nie, tylko jeszcze troszkę- ja jak zwykle psycho-fanka...
- Puść go... Błagam. Rozumiem że jak zwykle dostajesz szału na punkcie twojego idola, ale zostaw go w spokoju- kolejna próba Gaby. Tak jak poprzednio niezbyt udana.
- Ronnie, pomóż!- Jacky był troszkę przerażony. Wtedy go puściłam.
- Coś z tobą nie tak?- zapytał Ronnie
- Po pierwsze, to u mnie normalne. Po drugie, jest pierwsza w nocy i mój mózg może wariować jeszcze bardziej, a po trzecie JESTEŚCIE ZAJEBIŚCI!- jak widać, ja nie umiem się normalnie zachować.
- Ema, przypomniałam sobie że zostawiłyśmy Julliet w barze- Gabi, to Gabi i jej nie zmienisz...
- To do niej idź. Ja idę poszukać Ryana z tymi dwoma panami- ja troszeczkę niezrównoważona ( nic niezwykłego) przyczepiłam się do dwóch muzyków.-
- Pomożesz nam? Oki... - Jacky miał normalną minę. 
- Oki, to ja idę do Julliet. Mam nadzieję że nie zauważyła że zniknęłyśmy...- Gabi, była na szczęście w normalnych butach i bez problemu poszła do klubu.
                                                                            ***
Kiedy Gabi poszła, zaczęłam gadać z moimi nowymi znajomymi na bardzo ciekawe tematy. Było ich trochę
i według mnie znam tych kolesi już dosyć dobrze. Ale co z ich kolegą? A okazało się że Ryan siadł sobie na ulicy pod lampą i zasnął. Budzenie go zajęło nam tyle ile zajęło mi i Marianowi budzenie Gabi żeby się  czymś pożywiła (a może nawet dłużej...). Oczywiście Ryan też został przeze mnie zaatakowany, ale jego ta reakcja nie przestraszyła. Potem wymieniliśmy się numerami telefonów i moi nowi znajomi odprowadzili mnie pod dom Julliet w którym miałyśmy się wszystkie spotkać po imprezie. Była wtedy godzina piąta, więc założyłam że Gabi i Julliet już tam są. Na pożegnanie z chłopakami były wielkie PRZYTULASY! Czyli moje pożegnanie i przywitaie po całości - Ale się rozpisałam... Podoina

Dzień dziewietnasty - Wypadzik na miasto

Po natarczywym dobijaniu się przez Juliet do piwnicy. Uznałam ze przejdę się do drzwi wejściowych i pogadać z nią czy idziemy w miasto. Zapukałam do drzwi otworzyła mi je zapracowana Juliet.
- Hej. Jesteś jakoś zajęta? - zapytałam.
- Troszkę, ale to nic poważnego. Może wejdziesz? - Zapytała.
- Jasne. Masz jakieś plany na wieczór? - poddałam temat do rozmowy.
- Nie, a coś sie stało?
- Myślałam żeby wyskoczyć na miasto i trochę się pobawić, jak to w Hollywood - zaproponowałam.
- Nie byłam w żadnym klubie od wyjazdu Andy'ego. Jasne ze pójdę! - powiedziała podekscytowana.
- To o której? Może o w pół do 11? - zapytałam.
- Jasne wpadnę po Was samochodem - zaproponowała Juliet.
- Wiesz co nie trzeba, mamy nogi to zacznijmy ich używać jak należy.
Elegancko się wyplątałam od propozycji Juliet i od razu pobiegłam do piwnicy oznajmić dziewczynom o wyjściu. Byłyśmy wszystkie chętne tak samo. Ogarniałyśmy się chyba 3 godziny, jak nie więcej. Zakazałyśmy kategorycznie Gabi wkładać tych kosmicznych butów, bo ja i Ema nie jesteśmy od noszenia i podnoszenia jej .Zrobiłyśmy się na bóstwo i pognałyśmy do drzwi frontowych. Zapukałyśmy a tam otworzyła wyszykowana i odstawiona Juliet.
- To lecimy pokazać kto tu rządzi? - Zapytała Gabi.
- My już nie pokażemy, wszyscy to wiedzą - powiedziała sarkazmem Juliet, a Gabi nie zatrybiła.
Kiedy już byłyśmy na miejscu usiadłam sobie przy barze razem z Emka. Wypiłyśmy po 2 kolejki po czym dosiadł się do nas przystojny pan, który mi wpadł w oko.
- Proszę tym panią nalać po jednej błękitnej lagunie - powiedział przystojniak o piwnych oczach.
- Jaki ci na imię chłopcze - zapytałam kusicielskim tonem.
- Christian - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Marian - Spojrzał się ze zdziwieniem iż to jest polskie imię.
- Masz może chłopaka? - zapytał z nadzieją.
- Nie. Ema patrz Gabi Cię woła - wyganiałam Emę.
- Nie woła - próbowała mnie doprowadzić do stanu szewskiej pasji.
- Ema wypierdzielaj! - wnerwiłam się.
- No dobrze wypierdzielam - powiedziała z tym jej wrednym uśmieszkiem.
Z Christianem rozmawialiśmy na 55 tematów więc szkoda pisania, ale opisze najważniejszy.
- Ty jesteś z jakiej ulicy? - zapytałam
- Na Southwest 4 Avenue - odpowiedział
- Mogę wypożyczyć Twój dom na jeden wieczór - zapytałam z nadzieją.
- Tak. Ale najpierw ja muszę wypożyczyć Ciebie - zaproponował.
- Jesteś słodziutki więc sie zgodzę, ale na cała noc - powiedziałam odważna bo zapomniałam co to orgazm.
Poszliśmy z klubu szybko tylko powiedziałam Emce o moim wyjściu i ze dziś nie wrócę na noc żeby się nie martwiła. Wchodząc do Christiana pomyślałam "o ja! Co za chata!" i nie bacząc poszliśmy na kanapę. Byłam pewna że skończy sie w łóżku, ale on jest inny. Chyba zaczynam czuć coś do niego. Gadaliśmy o muzyce, co nas przywiało do Hollywood. 
- Co z tym domem? - zaczęłam temat.
- Na kiedy go chcesz? - zapytał z miłym uśmiechem.
- Na za miesiąc. - odparałam
- Jasne, ale musisz mi coś dać w zamian. 
- Ok. Tylko co? - zapytałam
- Swoje towarzystwo - uwodził mnie skutecznie.
- Już jest Twoje - Uśmiechnęłam sie
Po miłej rozmowie usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy się całować. - Marian

 


dzień dziewiętnasty


No więc dzisiaj poszłyśmy do pracy. Patrzę a tam na ziemi leży sobie portfel. Patrzymy- zero dokumentów, nie ma żadnych kart. Otwieramy jakąś kieszonkę ,a tam tysiąc dolców w gotówce! Pierwsza myśl Gabi 
i Mariana- "CIUSZKI" i druga myśl Mariana "ALKO". Ale że ja znalazłam, to ja decydowałam co kupujemy. Rozsądnie kupiłyśmy lodówkę i kuchenkę turystyczną. Potem kupiłyśmy jeszcze dywanik, taki fajny włochaty.

Kupiłyśmy za to jeszcze chleb i masło XD
(Kiedyś trzeba)

Potem zostały nam dwa dolary które wrzuciłyśmy do puszki w której mamy oszczędzone dziennie pieniądze.

Nie wiem co jeszcze mogę napisać...

... albo wiem!

Dzisiaj bierzemy rano prysznic, a tu Julliet próbuje się dostać do piwnicy. Dobrze że były zamknięte i że zabrałyśmy do tych drzwi klucz... To był pierwszy dobry pomysł Gabi w Ameryce. Wykąpałyśmy się na spokojnie, ubrałyśmy i uczesałyśmy, a Julliet próbowała się dostać na dół. Potem ze spokojem na twarzach wyszłyśmy do pracy - Podoina


Ask (2)

Owszem zgodzę się. Bo ja jestem człowiekiem można powiedzieć ze lajtowym

http://ask.fm/Marianowate

kto chce ten wbija :)
Kto nie chce niech się wysra :D

Ask

No nie wiem czy Marian się zgodzi, więc jej ask zostanie tajemnicą :-)

Ja podaję swój, ona niech robi co chce:

http://ask.fm/Podoina

No to hejtujcie, pytajcie i róbcie co tam jeszcze robicie .


wtorek, 26 marca 2013

Dzień osiemnasty - Impreza.

Po przyjściu i wnoszeniu Gabi iż w tych butach nie umiała za nic chodzić (Nie skomentuje...). Po całych zakupach weszłam do piwnicy i zajrzałam do kuferka Gabi w którym leżały papierosy. Ukradłam jej jednego szluga, po czym wyszłam. Wybrałam się na spacer, na którym zobaczyłam bilbord na którym widniał napis "Zapraszam Serdecznie na Imprezę. U Juliet Simms. Wstęp dla wszystkich!!" Czyli nie ma jej w domu i mnie też nie będzie bo tam idę. Poleciałam do piwnicy jak na skrzydłach. Powiedziałam laską o całym zdarzeniu. Emka była chętna na imprezę, ale Gabi pójdzie bo pójdzie (Nie chciałam jej pocieszyć bo jeszcze by doszło do kłótni).
-Ja idę nie wiem jak wy. Chcę się schlać w trupa i nie myśleć o problemach które są tutaj - powiedziałam.
-Ale co z Gabi, nie wiem czy ona idzie czy nie - powiedziała Emka.
Zaczęłam się szykować. Po czym Gabi mnie zawołała.
-Ja nie chce iść, bo uważam ze ty mnie tam nie chcesz - powiedziała zasmucona Gabi.
-Jak mogłaś tak w ogóle pomyśleć. Jesteśmy przyjaciółkami, jak to w przyjaźni są wzloty i upadki, ale ja nie idę się bawić tylko się schlać - powiedziałam pocieszająco.
Wyszykowałyśmy się w 15 minut. Do domu Juliet poleciałyśmy jak na skrzydłach. Wchodząc tam zobaczyłyśmy zajebisty wystrój i mój debiut ALKOHOL, ale najpierw trzeba było zlokalizować Juliet się z nią przywitać. Pogadałyśmy na bezużyteczne tematy po czym powiedziała:
- Miłej zabawy wszystkim - Po czym poszła do swojego towarzystwa.
Siadłyśmy do stołu gdzie było dużo alkoholu, Emka wypiła może 2 kieliszki Gabi 5, a ja się wzięłam do roboty. O osiemnastej zaczęła sie impreza a od 3:20 nic nie pamiętam. Rano się obudziłyśmy na kanapie u Juliet i Ema spała na mnie. Gabi spała na całej zarzyganej podłodze. Po powrocie do domu poszłam spać z powodu kaca giganta. Ale Impreza była zajebista i nie pomyślałam o konsekwencjach - Marian

Dzień osiemnasty

Wczoraj jak już jest napisane spotkałyśmy się z Julliet. Tylko nie było wspomniane nic o dwóch zdarzeniach.

1.
Po pierwsze rozmawiamy a Marian mówi żebyśmy ją zaprosiły do nas. Julliet to oczywiście usłyszała. Teraz musimy znaleźć sobie dom do którego można ją zaprosić. Ale mamy na to miesiąc czasu. Wytłumaczyłyśmy to tak że właściciel pozwolił nam zapraszać gości tylko po miesiącu mieszkania w jego domu.

2.
Kiedy już wychodziłyśmy, Gabi skierowała się w stronę piwnicy. Na szczęście to uszło uwadze naszej znajomej.

A wracając.

Zamontowałyśmy resztę naszych urządzeń sanitarnych. Julliet nas lubi, mimo iż jesteśmy troszeczkę walnięte. 

Dzisiaj zaraz po obudzeniu z tego że miałyśmy wolne wyszłyśmy z domu na miasto. Pochodziłyśmy po sklepach, każda z nas kupiła sobie coś w tanim sklepie ( na razie na droższy nas nie stać).

Ja kupiłam sobie czarną sukienkę bardzo podobną do tej poniżej:

Marian kupiła sobie torebkę bardzo podobną do tej:

A Gabi kupiła sobie buty. Dosyć dziwne dziwne buty...


Trzeba jeszcze dodać że się w nich wywróciła przynajmniej pięć razy...- Podoina


poniedziałek, 25 marca 2013

Dzień siedemnasty-Spotkanie z Juliet

Po pracy przyszłyśmy się odświeżyć i doprowadzić swój wygląd do logicznego stanu. Poszłyśmy pod dom Andy'ego i zapukałyśmy do drzwi. Otworzyła je Juliet z miłym, domowym uśmiechem na ustach.
- Proszę wejdźcie. teraz pogadamy na spokojnie-powiedziała Juliet.
- Dziękujemy za gościnę- Odparła Gabi która talent do udawania szczęśliwej ma zerowy.
Sprawy potoczyły się gładko, do kiedy Juliet nie spytała kto pije alkohol. Ja nigdy nie odmówię wszelkich drinków, piw, wódki itd. Poszła do kuchni aby przynieść Jack Daniels'a.
- To jest dziwne, Andy kupił przed wyjazdem dużego Jack Daniels'a, a w tej oto chwili z whiskey ani śladu.
Bardzo szybko wybuchłam śmiechem (Przez mój talent aktorski, który był mniejszy niż nic). 
-Co w tym śmiesznego? Będę musiała go odkupić, mimo że to nie problem. Więc w domu serio jest złodziej - powiedziała oburzona Juliet.
Naszła natychmiastowa zmiana tematu. Który ja wymyśliłam.
-Czy Andy jest  dobry w łóżku? - zapytałam skrępowana
- Zajebisty! Tęsknie za jego GPS'em...
-Często się kłócicie - zapytała Gabi.
- Jak to każda para. Nawet zerwaliśmy 3 razy, ale już wszystko jest dobrze, a nawet lepiej niż dobrze.
- Juliet możemy pogadać? - zapytałam skrępowana.
- Jasne, jeszcze pytasz.
- Bo Nasz nie stać żeby utrzymać nasz 3. Czy mogła byś nam pożyczyć 200$? - czekałam na efekt odpowiedzi.
-Ależ oczywiście! Nawet nie musisz oddawać. Od czego są przyjaciele!
Poczułam się okropnie, wiedząc że dziewczyna która daje mi kasę wcześniej była celem do zabicia. Przytuliłam ją i wypaliłyśmy po fajce. Kiedy poszłyśmy od niej  powiedziałam o cały zdarzeniu Emce i Gabi, one były zdziwione moim zachowaniem. Były pewne ze ją opluje, albo dokonam próby zabójstwa. - Marian

niedziela, 24 marca 2013

Historia z miasta

No więc wczoraj byłyśmy w pracy i znowu natknęłyśmy się na Julliet. Tym razem wzięła od nas ulotkę
i zaprosiła nas na kawę (po pracy). My się zgodziłyśmy i umówiłyśmy się na godzinę osiemnastą (wtedy mamy przerwę). 

O godzinie osiemnastej, w miarę normalnie ubrane poszłyśmy do kawiarni i zaczekałyśmy na Julliet, która po chwili przyszła.

Zamówiłyśmy kawę i ciasteczka. I zaczęłyśmy rozmawiać.

J- Julliet
P- Podoina (czyli ja)
M-Marian
G- Gabi

( Rozmowa Przetłumaczona z j. angielskiego)

J- Gdzie mieszkacie?
P- Yyy... 
G- Na Southwest 4 Avenue
M- Wow... Gabi coś wie...
G- Bardzo śmieszne...
P- No bardzo bo zwykle strzelasz Poker Face.
J- Wynajmujecie czy macie własne?
P- Wynajmujemy. Na własne jeszcze nas nie stać.
J- Wy nie jesteście żadnymi gwiazdami ani nic takiego?
M- Nie. My przyjechałyśmy tutaj żeby się gdzieś zatrudnić...
P- Ja chce się zatrudnić w teatrze.
G- Ja zostanę pizzą for ever
J- Jeszcze nie jest tak źle dziewczyno! 
M- A ja chciałam zostać... hmm... nie wiem kim. 
G- A ty gdzie mieszkasz?
J- Ostatnio przeniosłam się do mojego chłopaka. Muszę mu popilnować domu, bo ktoś mu się wkradł.
P- Ciekawe... 
M- No, nawet bardzo.
G- Ciekawe kto się mu wkradł...
( Przystojny kelner przyniósł kawę)
J- Ty masz taki jakiś znajomy głos. Nie spotkałam cię już kiedyś?
G- Nie. Poza tym że spotkałaś mnie na mieście, to raczej nie.
J- Musiało mi się zdawać... Długo już mieszkacie w Hollywood?
P- Chyba szesnaście dni. 
J- To dosyć krótko.
M- Tak. Ale już mamy lekkie problemy.
J- A jakie mianowicie?
M- Na przykład wczoraj zatrzasnęły nam się drzwi wyjściowo-wejściowe i nie mogłyśmy się wydostać z domu. Albo sześć dni temu policja wbiła do nas i zrobiła taki bałagan że szkoda gadać...
J- Ale tak bez powodu?
P- Chyba tak...
J- Ale zawsze mają jakiś powód.
P- Oni chyba pomylili adres. Potem nas przepraszali pół dnia.
(...)

( Dobra, nie chce mi się pisać dalej =D )

Skończyło się tym że zaprosiła nas do siebie, albo innymi słowy do domu jej chłopaka. Jesteśmy umówione na jutro. Teraz trzeba podszkolić aktorstwo moich przyjaciółek...-Podoina

Dzień szesnasty

Dzisiaj już ten szesnasty dzień...

Dzisiaj zamontowałyśmy w piwnicy umywalkę i brodzik. Jakimś cudem podłączyłyśmy rury tak że nie zalałyśmy piwnicy. Teraz czekamy na toaletę i ścianki działowe, które przyjdą wieczorem. Zastanawiam się tylko jak je trzeba zamontować... możliwe że dołączona będzie instrukcja montażu.

Musimy szykować się do pracy. Z niecierpliwością czekamy na wypłatę, bo musimy zapłacić pierwszą ratę za brodzik i umywalkę. Były w fajnej promocji- "kupisz brodzik i umywalkę tej samej firmy dostaniesz 70% zniżki!"- więc dosyć dużo zaoszczędziłyśmy.

Teraz zbieramy kasę na lodówkę i kuchenkę podróżną, żeby nie musieć jeść na mieście i żeby móc zjeść coś normalniejszego niż sałatki, pizza i hot-dogi. Ale na razie to musi nam wystarczyć. To coś na wzór diety, bo w sumie to jemy ostatnio tylko sałatki.-Podoina

Ale sałatki owocowe są pyszne :-)

sobota, 23 marca 2013

E-mail

My czekamy na waszą opinię i pytania.
Tutaj macie e-mail (bo są ludzie roztrzepani)

pytankadomnie@interia.pl

Tutaj macie je wszystkie zadawać.

Dzień piętnasty

Więc dzisiaj już piętnasty dzień. Szukamy jakiś umywalek w gazetkach reklamowych. Gabi zaproponowała taką paskudną różową, ale to było na żarty. Zdecydowałyśmy na razie że kupimy taką najzwyklejszą białą kwadratową. Tylko pojawia się kolejny problem - jak ją zamontujemy, i jeszcze jeden - jak ją niezauważalnie wniesiemy do piwnicy?

A propos prysznica. Tsa... Chyba kupimy jakiś tani brodzik i podłączymy słuchawkę prysznica do rur w których płynie woda. A żeby było chociaż trochę prywatności kupimy parawan w sklepie z takimi rzeczami i go postawimy . Tylko jeszcze została kwestia ścianek w prysznicu. Możliwe że kupimy brodzik i ścianki osobno, bo cały prysznic trudno będzie wnieść.

A wracając do rzeczy które się dzieją.

Juliet ciągle jest w domu. Do pracy teraz trudniej się wychodzi. Stroje zostawiłyśmy w miejscach naszej pracy, bo inaczej byłybyśmy bardzo widoczne. Do tego zostałyśmy oddzielone od kuchni i musimy jeść na mieście (dobrze że mamy zniżki w barze sałatkowym i w pizzeri). No i co dalej? No dobrze że ja i Gabi zabrałyśmy swoje tablety. Musimy mieć kontakt ze światem co nie? Nasze wszystkie ubrania są w piwnicy, wszystkie rzeczy związane z higieną osobistą również. Zostawiłyśmy tam tylko bransoletkę którą Gabi znalazła w mojej walizce. (alko wzięła Marian) - Podoina


piątek, 22 marca 2013

Przez szparke

Przez małą szparkę między drzwiami a ścianą zobaczyłyśmy z Gabi Juliet. Nie wiemy po co przyszła. Może pełni rolę strażnika domu? Taki, no wiecie, pies obronny XD. Teraz będziemy miały problem z normalnym funkcjonowaniem jeśli ona zostanie, albo po prostu kupimy kuchenkę turystyczną i zamontujemy umywalkę i coś na wzór prysznica. No i oczywiście ściankę działową! I wtedy MOŻE jakoś się nam uda przeżyć.

 Taki prysznic by był fajny... - Podoina

LoL!

XD
BOŻE WIDZISZ I NIE GRZMISZ!!!
LEJE Z TEGO OD GODZINY!!!

Wieczór

Kanapki z dżemem były bardzo pyszne. Dziewczyny były zdziwione eleganckim sposobem podania (Dwie kanapki na jednym talerzu i wokoło pełno owoców po przecenie XD). Ale zanim podałam nasze mniamniuśne pożywienie, musiałyśmy z Marianem obudzić Gabi. Ta czynność zajęła nam około dwadzieścia minut (sen twardy jak u niedźwiedzia). Zjadłyśmy w spokoju. Marian troszeczkę się chwiała. po tym jej małym pijaństwie. Zaprowadziłyśmy ją z Gabi do łóżka, a ona tak po prostu zasnęła. Ja z Gabi zasiadłyśmy na łóżku Andy'ego i załączyłyśmy tableta. Najpierw weszłyśmy na twittera i na ask.fm, a zaraz potem zaczęłyśmy grać w gry. W pewnym momencie usłyszałyśmy jak ktoś wchodzi do domu i zamyka drzwi. Potem słyszałyśmy wieszanie kurtki i odkładanie damskich butów. Potem słyszałyśmy oświecanie światła
i zamykanie drzwi do toalety. Od razu zeszłyśmy do piwnicy i zamknęłyśmy drzwi. Zgasiłyśmy światło, zastawiłyśmy okno deską i oświeciłyśmy małe lampki. Możliwe że to Juliet. Mimo wszystko boimy się że nas znajdzie. Teraz to już musimy używać tajemnego wejścio-wyjścia. - Podoina


Dzień czternasty- Ciąg dalszy

Nie mam pojęcia co mnie naszło z tym kurczakiem, (WTF?!) ale Gabi srała w gacie a naszej pięknej listy. Kocham te dwie idiotki, jednak czasem muszę od nich odpocząć. Więc wybrałam się na miasto, po prostu połazić i ponapalać się na ciuchy na które mnie nie stać. Wciągu dalszy miałam wkurwa na Gabi, wiec chciałam się odstresować i w tym momencie zachciało mi się palić. Podeszłam do jakiegoś faceta żeby mi dał jednego papierosa. Wypaliłam szluga z przystojnym panem i poszłam do domu. Gabi spała jak 5-letnie dziecko po ciężkim dniu w przedszkolu. Ema robiła zacną kolacje (2 kanapki z dżemem na łeb -_-) po kolacji dyskretnie weszłyśmy na górę, aby schwytać tableta. W sumie Ema chciała tablet, ja chciałam Jack Daniels'a. Nie mogłam się opanować, Pognałam do kuchni i od razu w oczy rzucił mi się kieliszek w który wlałam pyszne Whiskey. Emka nawet nie zauważyła mojego zniknięcia, jedynie kiedy wróciłam  poczuła zapach alkoholu z moich ust. Trzeba opanowywać nie tylko moje, ale nasz pokusy bo inaczej wyczają naszą obecność-Marian