Następnego dnia usłyszałam dzwonek telefonu. Odebrałam zanim spojrzałam kto to.
P:Halo?
Ktoś po drugiej stronie: Hej, to ja Wiktoria.
P: Dzwonisz w jakimś konkretnym celu, czy tylko jak zwykle będziesz pytać o której mam autobus?
W: Nie. Mam problem, oni próbują wyważyć drzwi.
P: To mówiłam żebyś była cicho!
W: Co mam robić?
P: Zwijaj się stamtąd i ucieknij przez okno.
W: Ty chyba jesteś niepoważna!
P: Poprzedni lokatorzy strychu uciekali tak samo.
Rozłączyłam się i wróciłam do czytania książki.
G: Kto to był?
P: Zgadnij...
G: Hmm... Wika?
P: Wygrałaś.
Gaba wstała z łóżka i podeszła do szafki.
S: Czego szukasz?
G: Ładowarki do laptopa. Właśnie miała zepsuć mi się winda, a to wyskoczyło że pozostało 14% baterii.
P: To chyba dobrze?
G: Nie bo chciałam sprawdzić czy w ten sposób zabiję swoje simy.
S: Z tego co pamiętam, moje w ten sposób umarły.
G: Zepsułaś mi zabawę...
Popatrzyła na SArę wzrokiem który mógłby zabić i wyjęła ładowarkę do laptopa z pudełka.
S: Nie bulwersuj się tak!
P: Saro tak z innej paki. Jak idzie ci załatwianie pracy w naszym teatrze?
S: Za tydzień mam przyjść i pokazać swoje umiejętności.
P; A co masz przedstawić?
S: Spotkanie Lisy z Ivanem z "Magii Światła".
P: Łał, współczuję, dostałaś najtrudniejszą scenę.
S: Nie jest aż tak źle. Ale muszę się postarać, bo nie chcę chodzić przebrana za chińszczyznę.
P: Ja byłam musztardą...
G: A ja biegałam jako pizza...
S: No ale teraz pracujecie w teatrze.
P:No tak. Ale ja chcę jeszcze zagrać w jakimś filmie.
G: Jeszcze zagrasz starą babcię.
P: Bardzo śmieszne.
Gaba podłączyła laptopa, a wtym samym momencie wpadłą dso nas Wiktoria. W jednej ręce trzymała torbę, a w drugiej walizkę.
W: No to od początku... mogę z wami pomieszkać?
-Podoina
Tak wiem że to ta baba z tej głupiej bajki, ale miała najbardziej zbulwersowaną twarz :-P