Gabi już się napaliła na swojego lovelasa i czeka na niego jak dziecko na prezent świąteczny. Dzisiaj w pracy kiedy malowała Alice, mówiła jej o swoim ukochanym i zamiast żabą stała się burakiem :-)
Louis stał się czymś żółto niebieskim, a Bob i ja mieliśmy tyle kolorów na twarzy że normalnie szok. Powstały przez to okrutne opóźnienia i przesunęliśmy przedstawienie o godzinę. Gabi dostała upomnienie a my zostaliśmy pomalowani przez Looo(tak wiem dziwne ma imię). Ostatecznie wszystko się udało, bo grunt to spokój.
Kiedy wróciłyśmy do domu pisała do niego non stop ze swojego laptopa, a przerwała wtedy kiedy powiedział że ma za chwilę zebranie. Jak tu ją ogarnąć...?--Podoina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz