Pytanka

pytankadomnie@interia.pl

Pytania kierujcie pod e-mail podany powyżej

wtorek, 27 sierpnia 2013

Dzień 8 przygotowań do ślubu Gabi

Cała uroczystość coraz bliżej!
Dzisiaj idziemy załatwić sukienki dla druhny Marian i druhny Podoiny. Tsa... to nie takie łatwe jak mogłoby się wydawać. No a prościej mówiąc- te miarki na serio łaskoczą! Panie krawcowe znowu były zbulwersowane. Szczerze mówiąc to się im nie dziwię, też bym się zbulwersowała jakby ktoś ciągle mi się śmiał i uciekał. No ale sukienki nam zaprojektowały i przy okazji dowiedziałyśmy się że suknia ślubna Gabi jest już prawie gotowa i że tylko brakuje w niej rękawów. Ciekawe czy jest taka cudowna jak w projekcie...
Po wyjściu z salonu poszłyśmy na kebaba do budki z kebabami (tsa... masło maślane). A jak wyszłyśmy z kebaba to pożegnałyśmy Marian, która jest taka zajęta jak rolnik zbiorami w zimę. Poszłyśmy sobie do parku gdzie za nogę na drzewie na lince został powieszony Jake, a trzymali go Bob, Ronnie, Jacky i Ryan.
G: Co się stało i czemu on wisi za nogę na drzewie?
Ro.: To jakieś dzieci zastawiły pułapkę na normalnych ludzi...
Jake: Dzieci o imionach Ronnie, Jacky, Bob i Ryan...
Jacky: Cicho siedź!
P: Troszkę dziwnie to słychać twoim głosem. 
(Napad śmiechu) 
Jacky: Jakież to śmieszne...
Jake: Może mnie któraś z was odwiąże?
(Gabi biegnie odwiązać swojego ukochanego)
  G: Już lepiej?
Jake: No pewnie! Dziękuje.
Ryan: Zepsuliście nam zabawę...
(Udaje że płacze)
Bob: Hejka!
P: O cześć misiu!
( Rzuca się na Boba)
Kiedy wszyscy już się po wyżalali i przywitali poszliśmy usiąść sobie na ławce. A dokładniej, na ławce i wszędzie obok niej. Dzieci jak szły z rodzicami troszkę dziwnie się na nas patrzyły, albo zaczynały biec sprintem jak najdalej od nas. No cóż wyglądaliśmy trochę strasznie. Siedem osób większość ubrana na czarno i oczywiście posiadający mega mocny make-up a do tego rozmawiający w dziwny sposób...-Podoina



P.S
Nie mam weny i mam beznadziejną klawiaturę w komputerze :-( 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz