Pytanka

pytankadomnie@interia.pl

Pytania kierujcie pod e-mail podany powyżej

wtorek, 4 czerwca 2013

dzień 89 - Premiera

Więc już po wszystkim. Ale zacznijmy od początku...
Kiedy szłam do pracy natknęłam się na Ryana. 
P: Hejka. Co tam?
R: A właśnie ze sklepu wracam. A co u ciebie?
P: Ja idę do pracy. Przyjdziecie dzisiaj na premierę?
R: Spoko. O której?
P: O czternastej.
R: To widzimy się w teatrze. Pa!
P: Pa!
No i szłam dalej. Po drodze wstąpiłam do sklepu z sałatkami i kupiłam sobie jedną, zjadłam ją po drodze. Weszłam do teatru i od razu zauważyłam że przyszłam troszeczkę za wcześnie. Nie było nikogo. Usiadłam sobie na scenie i rozpoczęłam długą medytację, została przerwana przez Louisa który zaszedł mnie od tyłu i wysypał mi na głowę konfetti.
P: Czy ciebie pojebało?!
L: No może...
P: Zbierasz to teraz. Boże, z kim ja pracuję...
L: Ze mną!
Bob(nie wiadomo skąd): I ze mną!
L: I z innymi osobami.
P: Cześć Bob.
B: Siemka.
P: Chodź się pitul.
B: No dobrze.
Przytuliliśmy się na przywitanie. Potem odwróciliśmy twarze w stronę Louisa. Stanęliśmy jak wryci. Zdaliśmy sobie sprawę że nie tylko my tu jesteśmy dziwni. Lou siedział na ziemi i bawił się konfetti jak samochodami. Przerwał dopiero jak przyszła szefowa.
Szefowa: Co ty robisz?
L: Bawię się.
Sz: A ile masz lat...?
L: Chyba dwadzieścia trzy.
Sz: To wstawaj. Jak reszta do was dołączy robicie próbę.
Cała trójka: Dobrze.
P: A gdzie reszta?
Sz: Jedzą, piją, lulki pają...
P: Niech pani tego całego nie cytuje, bo umrę...
Sz: Dobrze...
Po paru minutach doszła reszta aktorów i zrobiliśmy próbę, a potem jeszcze jedną. Zostały nam dwie godziny do przedstawienia. Gabi nas wymalowała, a potem poszliśmy założyć stroje. To wszystko zajęło nam godzinę. Ludzie zaczęli się zbierać. Kiedy zobaczyłam jak ubrali się moi znajomi po prostu ręce mi opadły...czarne potargane rurki, glany, skórzane kurtki i te sprawy...
Kiedy zgasły światła i kurtyna się podniosła poczułam mrówki na plecach. Na scenę wszedł drwal i księżna. Potem weszłam ja i Bob. Całe przedstawienie się udało. Było pięknie. Czułam się jak ryba w wodzie. Potem przyszedł czas na nasz wadliwy taniec elfów... tak jak myślałam, wylądowaliśmy na ziemi, ale widownia pomyślała że tak właśnie miało być, więc wstaliśmy i tańczyliśmy dalej. Całościowo było świetnie :-)-Podoina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz