Pytanka

pytankadomnie@interia.pl

Pytania kierujcie pod e-mail podany powyżej

czwartek, 13 czerwca 2013

dzień 98 - Dzień Gabi.

Dzisiaj Gabi podeszła do mnie i kazała pisać co mówi, chciała żebym coś napisała wreszcie (oczywiście troszkę pozmieniałam bowiem mówi to Gabi)

DZIEŃ GABI
 " No więc wiesz, spotkałam się z moim misiaczkiem, jeśli wiesz o kogo chodzi (wtedy pokiwałam przecząco głową). JAK MOŻESZ NIE WIEDZIEĆ! No w sumie to robiłam ci mętlik w głowie... Chodziło mi o Jake'a... No a więc przechodząc dalej. Wybraliśmy się na spacer. Chodziliśmy po mieście, robiliśmy z siebie debili...no i takie tam. Potem poszliśmy do kina na horror. W połowie filmu wynieśli nas z sali, bo za głośno się śmialiśmy, ale po pięciu minutach znowu weszliśmy na film. Nie był wcale straszny, a te krzywe mordy... jak Brandon (spojrzałam na Gabi groźnym wzrokiem). Ok...jak wyszliśmy z kina to w oczy rzucił nam się bar z chińczykowatym jedzeniem. Pobiegliśmy w jego stronę i zamówiliśmy jakiś makaron z czymś czego nie umieliśmy rozpoznać po nazwie. Czekaliśmy jakieś dwadzieścia minut, a potem taki przystojny chińczyk przyniósł nam nasz makaron. Makaron był z ryżu! Wyglądał trochę jak papier, a polany był jakimś zielonym sosem. Na raz zjedliśmy pierwszy kęs tajemniczej potrawy. Żujemy, żujemy, a po paru chwilach poczuliśmy piekło w gębie. Chińczyk podał nam dwie butelki wody. Jeden duży łyk wystarczył, aby załagodzić sprawę. Zorganizowaliśmy z Jakiem dwuosobowe zawody. Kto zje więcej i szybciej ten wygra. Wygrałam ja. Opróżniliśmy butelki i zapłaciliśmy temu przystojnemu Azjacie. Potem wróciliśmy do odmów, bo zrobiło się ciemno."-opowiadała Gabi



No więc to tyle :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz