Dzisiaj obudziłam się i zobaczyłam jakieś torby przy moim łóżku. Czyżby św.Mikołaj? Zobaczyłam karteczki-to było dla mnie. Zobaczyłam najdroższe ubrania jakie mogłam dostać. Byłam mocno zdziwiona. Potem domyśliłam się że to Marian z jej chłopakiem zafundowali mi te ubrania.
Wstałam i otworzyłam lodówkę. Wyjęłam mleko i zdjęłam płatki z szafki.
-Nie ma to jak siedzieć samej w domu...- powiedziałam na głos i zaczęłam jeść śniadanie.
Kiedy zjadłam, poszłam się umyć i ubrać.
Trzeba przymierzyć nowe ciuszki! Więc je przymierzyłam i wyglądałam zajefajnie. Potem przypomniałam sobie że muszę pójść dzisiaj wcześniej do pracy. Ubrałam mój normalny strój-leginsy i długą białą koszulkę. Zabrałam telefon, torebkę i w miarę normalne buty. Poszłam do pracy.
Kiedy przebrałam się w mój strój musztardy, zauważyłam że nie ma strojów Gabi i Mariana-Good. Tzn że są już na zewnątrz.
Wyszłam i je zauważyłam. Gabi rozmawiała z tym swoim menem, a Marian gadała przez telefon rozdając ulotki pierwszym lepszym osobom. Więc ja zabrałam się do pracy. Zaczęłam rozdawać ulotki i zachęcać do odwiedzania budki z hot-dogami.
Po paru minutach usłyszałam telefon w mojej kieszeni. Odebrałam go-to był Ronnie. A oto rozmowa:
R: Hejka. Możemy się spotkać za pięć minut w kawiarni?
P: No nie za bardzo.
R: Czemu?
P: Jestem w pracy.
R: Gdzie pracujesz? Przyjdziemy i załatwimy ci przerwę.
P: No na mieście. W budce z hot-dogami.
R: Ależ ciekawa praca...
P: Płacą mi za to więc jest dobrze.
R: Ok. Ja idę dać ci przerwę.
P: Oki. Narka.
R: Narka.
Po paru minutach podszedł do mnie Ronnie.
R: Nie widziałaś mojej koleżanki? Taka średniego wzrostu z kręconymi włosami.
P:(zdjęłam czapkę musztardy) To ja.
R; Ha ha ha XD Ale masz pracę.
P: Mówiłam- płacą mi, jest dobrze.
R: No więc mam do ciebie pytanie.
P: Jakie?
R: Zastanawiałem się czy nie chciałabyś pojechać z nami na koncert.
P: To zależy gdzie i zależy kiedy.
R: Za tydzień w Hollywood.
P: Oki. Z chęcią.
R: Dzięki. Miłej przerwy. Masz jeszcze dość dużo czasu.
P: Dzięki. Idziemy na kawę?
R: Spoko.
Poszliśmy na kawę. Dowiedziałam się ze będę coś robić na koncercie, ale że szczegóły zdradzi mi jutro.
Potem pracowałam już do końca mojej zmiany i odszukałam Mariana.
P: Idę na koncert Falling in Reverse!
M: Za jakie pieniądze?! My nie mamy kasy na takie wydatki!
P: Będę pomagać przy koncercie na początku, a potem będę miała luz i posłucham sobie moich znajomych.
M: To takie buty z cholewami... Jak tam ubrania?
P: Fajowskie. Twój facet jest aż tak bogaty?
M: No. Taki nasz sponsor.
P: Dzięki. Widzę że ty też trafiłaś na niezłego mena.
M: Jakoś się trzeba ustawić.
P: Masz rację. Kasa musi być...
M: Wiesz że skończyła nam się zmiana, jakieś dziesięć minut temu?
P: No pewnie że wiem. Chodź, idziemy zdjąć te durne stroje hot-dogu.
M: Dobrze musztardo.
Potem wróciłyśmy do domu i poddałyśmy się chwili wytchnienia.-Podoina