Byłam sobie w toalecie podczas przerwy i zaczął mi dzwonić mój telefon. Tym razem była to Marian.
M: Halo?
P: Za halo to w mordę walą.
M: Ty masz mordę.
P: Ja mam twarz. Co chcesz?
M: Chciałabym przeprosić.
P: No dobra.
M: Przepraszam.
P: A za co...
M: Za to co mówiłam dzisiaj rano. I mam nadzieję że nie będziesz mówiła do mnie jak do przedszkolaka?
P: Dobra. Przeprosiny przyjęte, ale kosmetyki zatrzymuję.
M: Czemu?
P: Bo moje wyrzuciłaś, a ja nie mogę wziąć zaliczki.
M: Ej, no weź!
P: Ale czemu się tak zachowywałaś?
M: Wypiłam mój słynny soczek cytrynowy.
P: To nie rób tego więcej.
M: Dobra
P: Zaraz mi się przerwa kończy.
M: Dobra. To pa!
P: Pa...
Jak ja nie lubię takich sytuacji...-Podoina
(Nie ma obrazka, bo go zjadł pająk)
M: Za to co mówiłam dzisiaj rano. I mam nadzieję że nie będziesz mówiła do mnie jak do przedszkolaka?
P: Dobra. Przeprosiny przyjęte, ale kosmetyki zatrzymuję.
M: Czemu?
P: Bo moje wyrzuciłaś, a ja nie mogę wziąć zaliczki.
M: Ej, no weź!
P: Ale czemu się tak zachowywałaś?
M: Wypiłam mój słynny soczek cytrynowy.
P: To nie rób tego więcej.
M: Dobra
P: Zaraz mi się przerwa kończy.
M: Dobra. To pa!
P: Pa...
Jak ja nie lubię takich sytuacji...-Podoina
(Nie ma obrazka, bo go zjadł pająk)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz