Pytanka

pytankadomnie@interia.pl

Pytania kierujcie pod e-mail podany powyżej

poniedziałek, 6 maja 2013

dzień 59 - teatr, bo dawno nie było o pracy

Dzisiaj zapowiadało się od rana na piękny dzień w pracy-niedoczekanie. Ale zacznę od początku.

Przyszłam z Gabi do teatru. Cisza, spokój... po prostu wspaniale. Odniosłam torbę do szatni. Zaczęłam bawić się telefonem. Włączyłam sobie sudoku. Przy włączaniu dało się słyszeć głośną melodyjkę, a zaraz po niej dało się słyszeć jak klikam cyferki. Wyłączyłam grę i schowałam telefon. poszłam do innego korytarza. Szłam przez miejsca w których wcześniej się nie znalazłam, przeszłam przez jakiś stary korytarz z oberwaną podłogą i kilka dziwnych pokoi, ale wreszcie dotarłam do mojego ulubionego, ciasnego korytarza. Wyciągnęłam notesik z kieszeni i znalazłam jakiś ołówek. Zaczęłam szkicować. Kreska po kresce pojawiał się obraz przedstawiający kota. Nagle usłyszałam krzyk Lindy. Pobiegłam w miejsce z którego dochodził. Linda stała w szatni.

P: Co się dzieje?
L: Zginął mój płaszcz!
P: To nie takie straszne...
L: No właśnie że tak! Kosztował mnie dwanaście tysięcy dolarów!
P: Hmm... dosyć drogo
L: No raczej! Był od projektanta.
P: Każde ubranie jest od projektanta...
L: Jak to?
P: Tak to!
L: Czyli jak?
P: A no tak że pasuje do ciebie twój kolor włosów!
L: Taki ładny blond...Ej! No wiesz...
P: Co wiem to wiem.
L: Nie widziałaś tego mojego płaszcza?
P: Był taki czerwony?
L: Tak. Nie wiesz gdzie on jest?
P: Wiem... leży na siedzeniach przed sceną.
L: Serio?! To super! A co ty tam trzymasz?
P: Mój notatnik.
L: Pokaż!
P: Nie.
L: I tak zobaczę!
P: NIEDOCZEKANIE!

Wtedy Linda zaczęła mnie gonić, a szatniarka patrzała się na nas ledwo hamując śmiech. W końcu schowałam się w pokoju oświetleniowca, który na razie jeszcze nie przyszedł. Dokończyłam obrazek kota, po czym podążyłam w poszukiwaniu Gabi-Podoina


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz