Więc wczoraj powiedziałam że napiszę o nocy w jaskini. Więc było to tak...
godzina dziewiętnasta.
Słuchając muzyki graliśmy w kalambury. Udawaliśmy zwuerzęta, ludzi, orzedmioty i w ogóle wszystko. Musiałam udawać naszą kierowniczkę, Marian, tornado i pare innych. Gabi udawała m.in. kurczaka, psa, kota, drzewo, pewną dziewczynę z którą miałyśmy kiedyś styczność i wzbuezone morze. Potem graliśmy w parach. Ja byłam razem z Bobem. Musieliśmy udawać lustro, jednorożce walczące ze sobą i dwie plotkujące osoby.
godzina dwudziesta pierwsza
Graliśmy w pytania i zadania. Tutaj pominę szczegóły.
godzina dwudziesta trzecia
Zrobiło się zimno. Gabi wtuliła się w Jake'a a ja w Boba. Rozpaliliśmy jakim cudem ognisko. Czyli jednak warto było zapisać się do harcerstwa :-) W jaskini zrobiło się jasno, a my rzucaliśmy długie cienie na ściany jaskini. Poszliśmy się przebrać do grot w jaskini. Kiedy się przebraliśmy, rozłożyliśmy śpiwory, ale jeszcze nie poszliśmy spać.
północ
iż ja wierzę w stereotypy (nie ten o godzinie duchów) to Bob nie mógł się ode mnie odczepić ( chyba mu to nie przeszkadzało ) i wszyscy musieli mnie uspokajać za każdym razem kiedy coś się poruszyło, stuknęło, zapiszczało...
godzina pierwsza
Nie wiem czemu, ale ciągle nie puszczałam Boba. W końcu się do tego przyzwyczaił. Rzucaliśmy cienie w różnych kształtach na szare ściany jaskini. Potem chyba zasnęłam.
godzina dziewiąta
Obudziłam się ciągle przytulona do Boba, nie spał już. Gabi grzebała w naszych plecakach. Szukała chyba szczotki do włosów, bo jedzenie odłożyła na bok, a na głowie miała coś na kształt ptasiego gniazda. Jake rzucił się na jedzenie jak opętany, Bob, ja i Gabi zachowaliśmy się jak cywilizowani ludzie.
teraz
już wszyscy jesteśmy w domaxh ( ja i Gabi w piwnicy oczywiście). Ja chcę jeszcze raz :-) - Podoina
(dzisiaj bez obrazka)
godzina dziewiętnasta.
Słuchając muzyki graliśmy w kalambury. Udawaliśmy zwuerzęta, ludzi, orzedmioty i w ogóle wszystko. Musiałam udawać naszą kierowniczkę, Marian, tornado i pare innych. Gabi udawała m.in. kurczaka, psa, kota, drzewo, pewną dziewczynę z którą miałyśmy kiedyś styczność i wzbuezone morze. Potem graliśmy w parach. Ja byłam razem z Bobem. Musieliśmy udawać lustro, jednorożce walczące ze sobą i dwie plotkujące osoby.
godzina dwudziesta pierwsza
Graliśmy w pytania i zadania. Tutaj pominę szczegóły.
godzina dwudziesta trzecia
Zrobiło się zimno. Gabi wtuliła się w Jake'a a ja w Boba. Rozpaliliśmy jakim cudem ognisko. Czyli jednak warto było zapisać się do harcerstwa :-) W jaskini zrobiło się jasno, a my rzucaliśmy długie cienie na ściany jaskini. Poszliśmy się przebrać do grot w jaskini. Kiedy się przebraliśmy, rozłożyliśmy śpiwory, ale jeszcze nie poszliśmy spać.
północ
iż ja wierzę w stereotypy (nie ten o godzinie duchów) to Bob nie mógł się ode mnie odczepić ( chyba mu to nie przeszkadzało ) i wszyscy musieli mnie uspokajać za każdym razem kiedy coś się poruszyło, stuknęło, zapiszczało...
godzina pierwsza
Nie wiem czemu, ale ciągle nie puszczałam Boba. W końcu się do tego przyzwyczaił. Rzucaliśmy cienie w różnych kształtach na szare ściany jaskini. Potem chyba zasnęłam.
godzina dziewiąta
Obudziłam się ciągle przytulona do Boba, nie spał już. Gabi grzebała w naszych plecakach. Szukała chyba szczotki do włosów, bo jedzenie odłożyła na bok, a na głowie miała coś na kształt ptasiego gniazda. Jake rzucił się na jedzenie jak opętany, Bob, ja i Gabi zachowaliśmy się jak cywilizowani ludzie.
teraz
już wszyscy jesteśmy w domaxh ( ja i Gabi w piwnicy oczywiście). Ja chcę jeszcze raz :-) - Podoina
(dzisiaj bez obrazka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz