Dzień 70
No więc przez cały dzień byłam bardzo zajęta pracą w teatrze, więc nie napisałam. Co ciekawsze był to bardzo normalny dzień. W teatrze nie było JEGO, dekoracje się nie rozwalały, nikt nie spadł ze sceny... więc dzień był udany.
Dzień 71
Pewnie po tytule możecie się domyślić że znajduję się w szpitalu,albo w podobnym miejscu. Na szczęście będę tu tylko dzisiaj. Opowiem w skrócie.
Była próba. Razem z Bobem (który leży na łóżku szpitalnym obok mojego) ćwiczyliśmy chód elfów. Szło nam świetnie-wreszcie żadne z nas się nie przewróciło :-) Potem przyszedł czas aby poćwiczyć taniec elfów...to był ten moment. W pewnej chwili zaczepiły nam się stroje-tego nie zauważyliśmy tego i przy pierwszym, lepszym odsunięciu się od siebie porwało nas-co ciekawsze stroje zostały całe. Spadliśmy ze sceny. Znowu poczułam przyjemne uczucie spadania i słyszałam świst powietrza. Potem nie wiem co się działo-nie ma to jak zemdleć-wiem tylko że teraz jesteśmy w szpitalu i że jutro nas tu nie będzie-Podoina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz