Dzisiaj wróciłam do domu z teatru i widzę niepokojący widok. Gabi leżała w niepokojącej pozycji, w bezruchu na swoim leżaku (zwykle bardzo się wierci). Uznałam to za zły znak i zadzwoniłam do lekarza. Przyjechał w pięć minut (w Polsce trwałoby to min. 20 minut) co mnie mile zaskoczyło. Lekarze wrzucili ją do karetki (nie dosłownie) i odjechali w stronę szpitala. Po godzinie zadzwonił lekarz.
- Oficjalnie ogłaszam zgon
To było drugie zdanie które usłyszałam. Byłam w szoku i prawie zemdlałam. Pierwsze co zrobiłam po odłożeniu słuchawki, to zadzwoniłam do Mariana. Rozmowy nie będę pisała, bowiem mam swój honor.
Pierwsze co zrobiłam to zaczęłam planować pogrzeb. Przypomniałam sobie słowa Gabi "Jak umrę to zamontuj mi mini tv w trumnie i zostaw mi dwie kanapki". Wydały się bez sensu, ale to było życzenie Gabi, więc spełniłam jej "ostatnią wolę". Zamówiłam trumnę z tv i szybką (czego to ludzie nie wymyślą-.-) i kazałam wsadzić do niej dwie kanapki. Pogrzeb ma się odbyć za dwa dni i teraz muszę pozapraszać ludzi.-Podoina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz